inne słowa w okolicy litery F: fus, fotofob, fortepianowy, fizys, flanka
Kto w Polsce śpiewa o Fabrycowie ? To między innymi All bandits, Anti Dread, Basia Raduszkiewicz. Strona Paroles.pl to jedyny taki słownik polskich tekstów, możesz znaleźć każdy wybrany wers. To coś więcej niż definicja słowa .. To prawdziwa super-encyklopedia zaklęta w wersach. To coś więcej niż mp3, youtube, wikipedia, czy piracka piosenka do ściągnięcia. To skarbnica najlepszej, rozśpiewanej poezji, w której możesz szperać do utraty tchu. Używaj wyszukiwarki, ale pamiętaj że ma coś w sobie z oldschoolowego słownika języka polskiego - wpisuj pojedyncze słowa w liczbie pojedynczej. A jeśli to za trudne, spróbuj wyklikać katalog A-Z. A znajdziesz prawdziwe perły! Powodzenia internetowy wędrowcze, to naprawdę miłe spotkać kogoś kto jeszcze czegoś szuka.
A wszystko się zaczęło gdy miał 16 lat, fabryce już harował jego ojciec i brat,
Od rana do wieczora, znowu do rana, z pracy do domu wlókł się na kolanach,
Przysięgał sobie wtedy że to ostatni raz, ze jakoś się stąd wyrwie i zawojuje świat,
zaciskał mocno zęby i łykał tylko ślinę, a życie przemijało z godziny na godzinę. Oi!
Szybko się przyzwyczaił i nabrał nieco krzepy, do baru z kolegami, lubiły go kobiety,
To moja droga życia, chcę bawić się i pić
To moja droga życia, nikt nie kupi mnie
To moja droga życia, zabawa aż po śmierć
Mogłem całe życie w pocie czoła
Pracować w fabryce, jak mrówka czy pszczoła
Mogłem też marnować swe zdrowie i życie
Wolałem dziewczyny, wódkę i muzykę
To moja droga życia i nie chcę więcej nic
To moja droga życia, chcę bawić się i pić
Politycy to złodzieje,
Którzy bardzo lubią kraść.
Zrobić przekręt, coś zajumać,
Choć czasami można wpaść.
Podpierdolić coś w fabryce,
Zrobić w banku szybki wał.
Wziąć kredycik z lewym kwitem,
Jeśli tylko będzie chciał.
Tak afera za aferą
Pracował ciężko na całą rodzinę
Wciąż nie starczało było za mało
Pracował ciężko we dnie i w nocy
I stąd się wzięły jego kłopoty
Codziennie rano – rano w fabryce
Widział ją co dzień - pracował przy niej
Dotykał czule z namaszczeniem
Jakby była żywym stworzeniem
On zakochał się
Na ringu, Nieopatentowane patenty
Nie bądź pierdolnięty, to płyta do treningu
//Chester//
Dalej kminię, bez skruchy wbić się do steru
Ty robisz minę jak głuchy w fabryce stoperów
Do uszu, dołóż tu animuszu, kunsztu, nie padaki
Zbieram plony jak rolnik, ani rusz tu od rusztu kurczaki
A tak serio, może zapomną, cóż, cóż tak bywa
Jesteś tuż tuż i zaginąłeś w tym; Atlantyda
Już od wielu lat pracuje w fabryce,
wszyscy go szanują podają prawicę,
wstaje wpół do piątej wraca pięć po trzeciej,
od trzydziestu lat los mu tak polecił
ref.
W wyniku badań nad bezsensem istnienia
Poczęto istotę niezdolną do myślenia
Nauczono mnie jeść wyłącznie w MacDonaldzie
Pożeram więc ludzi stojących przy kasie
Robotnicy w fabryce, policjanci na ulicy
Złodzieje w więzieniach, artyści w podziemiach
Jest prawo i porządek, chcemy pełny mieć żołądek
Telewizja nie kłamie, uwierzcie reklamie!
2.Nigdy się nie myję, nie używam wody
Obrabiasz je na obrabiarce
Jeszcze tylko parę lat /
I! Odpoczniesz / x2
Nie mów dzień dobry, nie mów do widzenia
Dzień w fabryce trwa non stop
Nie mów dzień dobry, nie mów do widzenia
Dzień w fabryce trwa non stop, non stop
I Ty razem z nim
To miasto umiera
I Ty umrzesz z nim
Kolejna udana próba samobójstwa
Następny pożar w fabryce spirytusu
Kolejny wypadek na skrzyżowaniu
Następny przypadek użycia przymusu
To miasto umiera
I Ty razem z nim
Ona we mnie jest już od wielu lat.
Mój życiowy projekt moja wersja
Moja sugestia rozwścieczona bestia
Moich full pomysłów na minutę chwycę
Następny kompakt dysk wyprodukowany w fabryce
Myślę sobie tak że to już daleko zaszło
I nie zgasło wiecznie palącego się znicza hasło
Pasmo porażek niepowodzeń
Widzę że nadszedł czas krzywych spojrzeć
Gdzie łatwo oszukać się tanią trującą kołysanką
Małe iluzję kłamią wielką złudną mantrą
Momentalnie mogę stać się tylko kalką
Kolejną warstwą w papierach pustego brzmienia
W fabryce nowego fałszywego zatrudnienia
Gdzie podczas liżenia lojalność nie ma znaczenia
A prawda którą znam jest niedopowiedzenia
Szukam gdzieś cienia w moim ogrodzie
Jedno ze słońc spaliło mnie mocno po drodze
Zbyszek pracuje w fabryce
Ale wszyscy dookoła wiedzą, że
Zbyszek nie chce pracować w fabryce
Zbyszek na zachód uciec chce
Pozwólcie mi mówić o Zbyszku
Zbyszek pracuje w fabryce
Ale wszyscy dookoła wiedzą, że
Zbyszek nie chce pracować w fabryce
Zbyszek na zachód uciec chce
Pozwólcie mi mówić o Zbyszku
Dystrykt daje dom, dla debili drops, dyskoteki
Dojdzie do dominacji, DJ dawaj deki, Ej
Elitarnym elementem entertaiment, enter
Efektywna energia, ekscentryczny eksces
Fauluje frajerów fale, feler w fabryce fałszu
Flesze fajne feta flaszki fifki fanki funclub
Gada GieBeZetu, gardłem golnij goude
Gwardią gnioty gnam, getto gnoja głosu godne
Hip hop hipokryto, hiphopowcu hardo hity hamuj
Wokół zadymione mury
Wrogie wszystkie drogi, wrogie przejścia
Na ulicach - dno kultury
Brudne bary, szkoły, dworce i obiekty sportowe
W fabryce zagrożenie, brudna praca
Jedna ulica na której są neony kolorowe
Nocą jak wszędzie wyjść się nie opłaca
BO TO MIASTO WCIĄŻ JEST TAKIE SAME
ZATRUTE, BRUDNE I PIJANE
Wokół zadymione mury
Wrogie wszystkie drogi, wrogie przejścia
Na ulicach - dno kultury
Brudne bary, szkoły, dworce i obiekty sportowe
W fabryce zagrożenie, brudna praca
Jedna ulica, na której są neony kolorowe
Nocą - jak wszędzie wyjść się nie opłaca
BO TO MIASTO WCIĄŻ JEST TAKIE SAME
ZATRUTE, BRUDNE I PIJANE
To historia, o pieniądzach.
Główna postać to ta stówa, którą syn dostał od ojca.
Facet w fabryce tyrał na dwie zmiany co dzień,
Miał syna, chciał mu dać więcej, niż mógł pozwolić sobie, bywa.
Konto bankowe, tam co miesiąc kwota wpawa,
Choć nie wiele miał, kres, gówniarza hajsem obsypywał.
Tamten, wiecznie marudził, jak raper z wielkości tamtien,
Widzę cię, gdy przegrywasz walkę
Ale nadal walczysz
Ref.
Nawet pod gazetami nie skryjesz się
W tym domku z papieru, fabryce bzdur
Nawet pod gazetami widać całkowicie
To jest największy błąd
Po prostu duży błąd, błąd, błąd [x2]
Właśnie teraz świat się odwraca
A gdybym był krogulcem to co byś powiedziała?
I gdybym przyszedł z teczką do łóżka i twego ciała?
Chciałabym, chciała, chciałabym, chciała
Chciałabym, chciała, chciałabym, chciała
A gdybym był młotkowym, w fabryce z młotkiem szalał
to co byś powiedziała, czy coś byś przeciw miała?
Drżałabym, drżała, drżałabym , drżała
Drżałabym, drżała, drżałabym , drżała
A gdybym musiał odejść z teczką od twego ciała
"
Moja dziewczyna mieszka w Irlandii,
miała krótkie włosy, chyba ma długie,
ma trochę z Ingrid Bergman z ""Casablanci"",
pracuje w fabryce na zmianie drugiej.
Marzy o ślubie w zielonym garbusie,
z walizką pełną zielonych dolarów,
podręczne rozmówki polsko-angielskie,
czytała kiedyś dla zabicia czasu.
Jestem robotem w fabryce zła
Moja twarz siary kolor ma
Zapijam, bo zabijają tu mnie
Białe, zielone, obojętne mi jest
Konsumpcja zła taki słodki ma smak
Mój życiowy projekt moja wersja
Moja sugestia rozwścieczona bestia
Kwintesencja full pomysłów na minutę chwycę
Następny kompakt dysk wyprodukowany w fabryce
Tak to widzę
Nagle słyszę moją płytę w przejeżdżającej bryce
Tym się szczycę
Nie wpierdalaj mi się w moje plany
Teraz mała handluje tekstyliami
Nie ma przebacz, piąta rano na stadionie
Na mrozie, może kupią od niej podrabianą odzież
Jej braciszek gdzieś na Dalekim Wschodzie
W fabryce przykręca śrubki co dzień
Mała Chinka, cziku cziku linka
W jej oczach widzę tylko gniew
O małej Chince, cziku cziku lince
Ty właśnie teraz słyszysz mój śpiew /x2
Kasety przegrywane od kumpla z osiedla
Jest MTV na VHSach, plakaty w pokoju na meblach
Pierwszy scratch by decybel MIXTEAPE
Pierwszy Vinyl i gramofon co ma bezpośredni napęd
W fabryce grał funk, synk malował ściany wark-upem
Każdy miał swój styl nie pieprzoną atrapę
Nie ważny był hajs, graliśmy za zwroty
Uzależnił nas hip-hop jak polaków polski złoty
Jesteśmy tacy sami i nie chcemy się zmieniać
Wyleciały przodowniki z Ciapińską, z Ciupińską
Jeden łapie za Babczyńską, drugi za Wrzeszczyńską
Nie pomogło, nic, zabrali Wrzeszczyńsko z Babczyńsko,
A na świadków poszły obie Ciapińska z Ciupińską
Dziś w fabryce się kotłuje, jak we wodzie młyńskiej
Jedna gada o Babczyńskiej, druga o Wrzeszczyńskiej
Że Wrzeszczyńska miała rację! - dowodzi Ciapińska
O, Ciupińska znów powiada, że ją ma Babczyńska!
Wciąż Babczyńska i Wrzeszczyńska, istny kołowrotek
Być kimś, być sobą, czujesz czas szybko mija
Ja nawijam to nie meta
Jeden marzył o wielkiej fortunie i kobietach
Poznał dziewczyne okazało się, że to nie ta
Zalał forme i aby utrzymać potomka musi tyrać w fabryce
A nie wierna żonka w tym czasie zabawia się z sąsiadem
Niby rodzina, a chuj na to kłade
Pamiętam drugi
Pierwszy zaczął jarać szlugi
Butelki weź, kup parę win,
Ruszaj się Zin.
Oj, Wań, no, popatrz jakie karły,
W dżersej ubrane, jak na bal,
U nas w fabryce w drugiej szwalni,
Każdy by uszył taki chłam.
A twoi kumple, Wań, to dno,
Piją od rana byle co,
Płyn do szyb mycia to nie sok,
A podwozie zgrzyta,
Gwiżdże wiatr, śwista bat,
Stukają kopyta.
Chrzęst i brzęk, zgrzyt i stęk,
Hałas jak w fabryce!
Mniejszy mróz, lżejszy wóz
Przy takiej muzyce.
1.
Moja żona w kraju, a jo w Ameryce(x2)
Jo ciężko pracuje, jo ciężko pracuje
Jo ciężko pracuje w żelaznej fabryce
2.
Jo ciężko pracuje, choć nie jestem stary (x2)
A mojej żonecce, a mojej żonecce posyłem dolary (x2)
3.
1. Co dzień o szóstej rano głos syren budził ją
Melodią rozśpiewaną z dala ze wszystkich stron
Ref: Drży fabrycznej pracy rytm, życie znowu się zaczyna
Znowu idzie w szary świt, fabryczna dziewczyna
2. W fabryce pracowała już od najmłodszych lat
W fabryce pokochała chłopca i cały świat
Ref: Nad domami szara mgła, zimny wicher ją rozpinał
Co dzień do fabryki szła, fabryczna dziewczyna
3. Redukcje grożą wszędzie, czy jej pomoże ktoś
W fabryce bielizn pogrzebowych
Marcysia, żywa niczym skra,
Na pomysł wpadła, by szefowi
Trzy pary czarnych majtek skraść.
Wnet odesłała łup skradziony,
Byde łodlotowcym
Nie byde churchlajuncym cieplajym
co przy babie się załapoł
Nje byde gamuła co żywot wew laczkach przeczłapoł
Jak Syzyf nie byde szarpoł wew fabryce zbyndnych ajzoli
Lepi jak Cejrowski jachać dzie inkszy się nje poli
Chebać świat łoblete kuftum abo na drachycie
Abo szpycne so jakie Pigmeje majum wymiary
A może zostane prezydentem u ty wiary
teraz mała handluje tekstyliami
nie ma przebacz 5 rano na stadionie
może kupie od niej podrabianą odzież
jej braciszek gdzieś na dalekim wschodzie
w fabryce przykręca śrubki co dzień
Chorus x2
Mała Chinka cziku cziku linka w jej oczach widzę tylko gniew
o maje chince cziku cziku lince ty właśnie teraz słyszysz mój śpiew
Nie martw sie chinko cziku cziku linko może kiedyś nadejdzie dzień
albo przymknąć się i czekać na zamknięcie powiek.
Wielu podkłada nogę. Na podanie ręki nie licz,
ale jakby nie było wszyscy jesteśmy spokrewnieni,
bo lubimy ranić, mamy w sercach zawiść.
Jak w fabryce robotów tyle, że źle skonstruowani.
Uczucia są sztywne, w sumie są bez znaczenia...
Na początku jest spoko, później zostają wspomnienia.
Mówią, że to hip-hop nas pozmieniał,
dla mnie to bez znaczenia,
Dobry chłopak był i mało pił x4
To dobry chłopak był i mało pił x2
Dobry chłopak był i mało pił
Dobry chłopak był...
Pod zegarem tym w mojej fabryce starej
Co rok ponad plan normy wyrabiałem
Teraz trzeba się wypruć, by rodzinę utrzymać
Nie mogłem po pracy jeszcze nad nimi czuwać
Wysoki Sądzie! Powtarzam, nie uwierzę,
To dobry chłopak był i mało pił
To dobry chłopak był i mało pił
Dobry chłopak był i mało pił
Dobry chłopak był...
Pod zegarem tym w mojej fabryce starej
Co rok ponad plan normy wyrabiałem
Teraz trzeba się wypruć, by rodzinę utrzymać
Nie mogłem po pracy jeszcze nad nimi czuwać
Wysoki Sądzie! Powtarzam, nie uwierzę
Gdy bladym świtem tramwaj dzwoni
Wstaje zmęczony i myje twarz
Dwie kromki z masłem i kiełbasa,
Aby w fabryce być na czas
Jeszcze go księżyc odprowadza
Nim słońce zdąży się obudzić
Mija znajome mu ulice
Mija pomniki wielkich ludzi
I koszmarne sny
W te przeklęte dni
Dopijam zimną herbatę
Idę porzucać granatem
W fabryce ludzie
O popękanych rękach
Słucham bicia
Bursztynowego serca
Tyle rzeczy wokół nas
Już od dawna pracuje w fabryce
Ma rodzinę, niewielki dom
Zarabia mało, ledwo na życie
Lecz jest szczęśliwy z tego co ma
Nie zajmuje się polityką
Cierpienia, które tak niewiele znaczy
Posłuchaj tych słów, prawdziwych jak łzy
Wartości, których nikt nie docenia
Mijały dni, kolejne lata
W jednej fabryce pracował wciąż
Pot z czoła znaczył niejedną chwilę
Choć ledwie mu starczało na chleb
Prywatyzacji przyszła pora
Masowych zwolnień nadszedł czas
chcesz.
Ref:.
Na zamówienie od dziś, dla ciebie czy też
dla niej. I to nie żaden kit. Nieee to nie żaden
kit.(niee) Nie ważne brzmienie i rytm. W fabryce hitów
znajdziesz swój własny hit.
Zapraszam wszystkich miłośników dobrej nuty, masz
próbkę na nośniku czystej, wielkopolskiej luty.
Odbierzesz to jak chcesz, lecz nie przejdziesz obojętnie.
Pracujesz dla fabryki
Fabryka żywi
I życie dla fabryki
Śmierć dla fabryki
Pracujesz w fabryce dzień po dniu
Pracujesz w fabryce dzień po dniu
Pracujesz w fabryce dzień po dniu
Pracujesz w fabryce dzień i noc
I dzień i noc
powiedz skąd dojeżdżasz
wyjaw mi swój sekret
mi nie odmówisz, jestem uparty
lecisz na bajer albo palisz narty
pokaż cycki w fabryce kiśli
stańmy się sobie teraz trochę bliżsi
na mokre pipki mam w gaciach eliksir
poczujesz się jak czar w krainie Alicji
gdy zgodzisz się tu być moją kobitką
Wobec tego Marian co sprowadza z Chin obuwie
Robi dobrze każdemu, wiem co mówię
Nawet jeśli szewc Mietek straci przez to pracę
Ludzie mają tańsze buty, mogą więcej dać na tacę
Albo zatrudnić Mietka w fabryce cementu
Tam gdzie jest popyt - nie będzie więc lamentu
Rynek służyć ma wyłącznie konsumentom
A nie grupom zawodowym, narzucającym pęto
Na tańszą konkurencję, czy to w kraju, czy za morzem
"
Już od wielu lat pracuje w fabryce,
Wszyscy go szanują, podają prawice,
Wstaje wpół do piątej, wraca pięć po trzeciej,
Od 30 lat po smudach poleci.
Fundament socjalizmu, polski budowniczy,
Gdzieś porobię i zarobię rozumował chciwie
Do marki marka i zbierze się miarka
Zamieszkam na squocie i dorobię na szrocie
I tak rozpoczął swoje nowe życie
Podjął pracę w zagranicznej fabryce
Niestety nadal nie bywał tam gdzie gwarno
Bo pensję miał marną gdyż pracował na czarno
Ponadto z braku właściwej diety
Nie miał niestety sylwetki atlety
i tylko z takim pójdę w tango,
co mi do tanga przypasuje
I nie zamierzam się uganiać, o nie,
za każdą marną złotówką
w fabryce fajek lub buraków,
nie będę pracowitą mrówką
Będę odlotówką
Nie będę tańczyć tak,
jak moraliści mi zagrają
Zalicz Chinkę, Murzynkę, Turczynkę, bądź lujem,
Wtedy poczujesz - życie jest sensowne,
Codziennie inna dupa rozpina Ci spodnie,
One mają na to wszystko tzw. motywy,
Robią najlepsze lody w fabryce Algidy,
Zadowolony, szczęśliwy, po co z panną na stałe?
Być alfonsem jak Snoop tego chciałem,
mieć najlepsze dziwki, być pragnieniem wszystkich
mieć na te pizdeczki, knyfy i knyfki,
Zalicz chinke, murzynkę, turczynkę, bądź...
Wtedy poczuję, życie jest sensowne
Codziennie inna dupa rozpina Ci spodnie
One mają na to wszystko tzw. motywy
Robią najlepsze lody w fabryce algidy
Zadowolony, szczęśliwy, po co z panną na stałe być
alfonsem jal sloob tego chciałem
mieć najlepsze dziwki, być pragnieniem wszystkich
mieć na te pizdeczki...