inne słowa w okolicy litery N: Nowe Tychy, Napieralski, no, nawiązka, nigeryjski
Kto w Polsce śpiewa o N ? To między innymi Chanel, PerAm0, Przemysław Gintrowski. Strona Paroles.pl to jedyny taki słownik polskich tekstów, możesz znaleźć każdy wybrany wers. To coś więcej niż definicja słowa .. To prawdziwa super-encyklopedia zaklęta w wersach. To coś więcej niż mp3, youtube, wikipedia, czy piracka piosenka do ściągnięcia. To skarbnica najlepszej, rozśpiewanej poezji, w której możesz szperać do utraty tchu. Używaj wyszukiwarki, ale pamiętaj że ma coś w sobie z oldschoolowego słownika języka polskiego - wpisuj pojedyncze słowa w liczbie pojedynczej. A jeśli to za trudne, spróbuj wyklikać katalog A-Z. A znajdziesz prawdziwe perły! Powodzenia internetowy wędrowcze, to naprawdę miłe spotkać kogoś kto jeszcze czegoś szuka.
Nie znamy ich miejsca pobytu, czytaj - miejsca kaźni.
Czwartek: po burzliwym zebraniu odrzucono większością głosów
wniosek kupców korzennych o bezwarunkowej kapitulacji.
Piątek: początek dżumy.
Sobota: popełnił samobójstwo N.N., niezłomny obrońca.
Niedziela: nie ma wody; odparliśmy szturm przy bramie wschodniej,
zwanej Bramą Przymierza.
Wiem, monotonne to wszystko, nikogo nie zdoła poruszyć.
Unikam komentarzy, emocje trzymam w karbach, piszę o faktach.
Nic nie robią innego tylko się kurwa gapią
Kiedy nie trzeba za telefon łapią ofiary machiny
Skorumpowane gliny łapią nie oparci blantom
Społeczeństwo nieświadome albo zastraszone
C-N-N media kreujące wojnę
Tego wam dana prawdziwa ocena
A wciąż błędnie oceniacie
Kierunek wiatr jak chorągiew zmieniacie
Nikt nie docenia bo wy nie doceniacie
Nic nie robią innego tylko się kurwa gapią
Kiedy nie trzeba za telefon łapią ofiary machiny
Skorumpowane gliny łapią nie oparci blantom
Społeczeństwo nieświadome albo zastraszone
C-N-N media kreujące wojnę
Tego wam dana prawdziwa ocena
A wciąż błędnie oceniacie
Kierunek wiatr jak chorągiew zmieniacie
Nikt nie docenia bo wy nie doceniacie
niech zagra pianino, bracia pijmy za ten dziwny świat,
za to co było, to co wyrzuci przypływ i za tą jedną miłość,
którą zabierze nam zimny wiatr.
Chytry czas sprawił, że gram właśnie tu,
wśród wilczych stad, gdzie każdy ma na gardle nóż.
Milcz i patrz lub walcz wiedząc jak pachnie ból,
wytrzyj twarz, czekaj aż opadnie kurz.
W zamkach wytrych gra, idę po swoje,
widzę oliwny gaj spowity zabójczym spokojem,
"
Sägeblatt tatowiert.
Die Welt gehört mir.
Deutschland fragt sich:
""Wie konnte das passier'n?""
Geld macht sexy.
Erfolg macht schön.
Alles was ich habe werd' ich nich mehr weggeben!
Ich ficke durch's Leben, oft ohne Kondom!
przyszedł czas na rozliczenie
pozostaną po was cienie
nastoletnia szmata - śmierć przez zagłodzenie
odwodnienie totalne wycieńczenie organizmu
nóż wbity w podgardle, idź mi stąd w pizdu
jestem papieżem, ręką Boga na tej planecie
sędzią, katem, a Ty jesteś, kurwo zwykłym śmieciem
mógłbym Cie przelecieć, ale brzydzę się łajnem
sranie z obcym w jednej toalecie też nie jest fajne
z każdym jednym dniem myślę wyłącznie tylko o tym .
Standaryzacja ,przez jebane wielkie eS
nie ucieknaj jak pies tylko zapewnię ci stres
mam w bani wściekła agresję wtargnę ci na posesję
poderżnę córce gardło i jej truchło zbeszczeszcze .
czy jestem jebnięty ? ja jestem świadomy
ze tylko przez krzyk masz szanse być zauważonym .
To nie jest Hyde park każdy nazwie cię chujem
i w dupie ma co kurwa chuju teraz czujesz
dlatego bardzo często kończę wieczór z morda w chlewie.
To horror, w potrzebie nikt nie przyszedł, a jebie
mnie to, bo do ciebie już mam dystans jak nie wiem co.
Promuję zło, bo niszczę te kanony piękna.
Panienka majętna co nęci i wkręca,
Popękane serca – temat mi dobrze znany,
Zapisany we wzorach, kurwa, podrapanej ściany.
Znasz te stany, kiedy nie wiesz co będzie z tobą?
Tak pojebany, sam na sam ze swoja głową,
Każda zmiana stanu rzeczy to powód wykluczenia
Cała masa wykrętów, albo inwazja milczenia
I nie do zniesienia ludzie, którzy kurwa w imię prawa
Wyrzucili kolesia tak bez słowa poza nawias
Nie ma dokąd uciec, wiem, kajdany u nóg mu nie wiszą
Ale powiedz gdzie spierdolić przed tą jadowitą ciszą
Wszystkie komórki słyszą, że pojawił się ktoś nowy
Przerażenie, bunt i holocaust wewnątrz głowy
A pod nogami grunt co do tej pory jak z żelaza
W tym kłamstw strumieniu wszystkiego mogę się spodziewać,
Jak wydłubię ci oko, to zdołasz wszystko wyśpiewać,
Bólowi oprzeć się nie da, wtedy każdego musisz sprzedać,
Grunt to się nie dać, dzieciak, nie pozwól nigdy na zły dotyk,
Schowaj pod podusią nóż i wbij w ścierwo tego idioty,
Przekroczone granice obrony, sądowe cioty,
A wkładał pani tatuś w trzyletnią cipkę swoje klejnoty?
Czy wiem coś o tym? Wiesz, nie będę publicznie prał brudów,
Spodziewałeś się cudów z taniego ekshibicjonizmu,
Chcesz poczuć jak to jest? Nakarmię Cię Twoim chujem!
Jebana wesz, a każe siebie uwielbiać
Od narodzin, aż po kres - brak szacunku dla ścierwa
Zagrałem Ci na nerwach, sprawiedliwy sędzia?
A gdzie tam, to zwykła intelektualna nędza
Biblia sieje zamęt w imię walki o rząd dusz
Przecież baba jaga, chamie i mityczny anioł stróż
To ta sama abstrakcja, patrz zrobiło się już ciemno
Nóż sprawia, że ""nie masz innych bogów przede mną""
proces otwierania oczu może cały świat pozmieniać.
jest między nami chemia, te same wibracje
słodki smak przeświadczenia, że mamy racje
poczekaj zaczne, pierwzy wbiję sztylet
to naprawdę bardzo smaczne , ostatnie, nędzne chwile
śmiecia, to teraz Ty, dla przyszłości to jest zdrowe
jak się dławi własną krwią kiedy mu obcinasz głowe
kości zostały rzucone w pysk pierdolonym cipom
z bronią własnej kontrukcji, sami przeszliśmy rubikon.
Dziennikarski syndykat co chciałby żebym kurwa wierzył
W inteligetny esej Rafala Ziemkiewicza
Rzeczpospolita kontra gówno Adama Michnika
Sens szybko znika, gdy w grę wchodzą miliardy
Bomba coraz głośniej tyka, a nóż ucina żarty
No cóż, taka taktyka przefarbowanych elit
Możesz w damskich ciuchach brykać, nie zdołasz się wybielić
A Ty idź na wybory, krzyż pasuje do nazwiska
Ale tylko gdy śmieć wisi i mu jucha z brzucha tryska
znowu się doszukuję, przyjaciół wśród bliźnich,
takie nic nie warte chuje, gdy kamienie są za twarde
szybko przearanżuję czarną rozpacz w pogardę.
Tak, wiem, chciałem być groźny, a wyszło jak zwykle,
nędzny i żałosny, tylko, że chyba przywykłem
do tego stanu, gdy sam siebie pytam po co
drzewa kuszą i wołają z jeszcze większą mocą.
Ref:
Zdobyłem złoty medal w mordowaniu nadziei,
Kult kamiennej księgi, ej, co ci to przeszkadza,
A wkurwia mnie po prostu, kiedy widzę jak wciąż gada,
Kiedy zaraz obok nich kolejna tragedia,
I chuj, ona przecież jest taka powszednia,
Nie dotyczy dziadygi, co za młodu rżnął w gałę,
Potem odpierdolił, a z jego truchła kabaret,
Nakręcony przez koncerny celem windowania marki,
Zapłakany Tomasz Lis, kurwa, przeszły cię ciarki?
Mnie też otrzepało, tylko wiesz, z obrzydzenia,
a co bardziej skretyniali odpadli na przedbiegu
szmaty będą mi zarzucać unijne pojednanie
jak pierdolnął Wojtyła , widać już zapomniane ! była
unifikacja właśnie zmierzam do sedna
z miłości do bliźniego wpakowaliście nóż w żebra
skurwiele dostali rozkaz oczyścić teren
w sumie wiesz , to komplement ,ze dla Ciebie jestem zerem
stara jak świat i zardzewiała taktyka
ze strachu przed porażka odczłowieczyć przeciwnika
Strach, uderza tak celnie
Strach, dziś zamieszkał we mnie
Strach, mój syjamski brat
Znowu dziś weszli przez środek głowy
Pokazać. że pamięć jest ostra jak nóż
Nie znają słów, a bawi ich skowyt
Pierwszy ucieka anioł stróż
Anioł stróż
Anioł stróż
Spalone słońcem śmierdzące zwłoki miast kąsane przez kły pokryte robactwem
Napojony końcem zasad podły stos larw zarżnął własną moralność i wciska się w ciasne
Dziury, żreć, srać, pakować do mordy, bez litości, emocji, mówią, że to jest gra
Że teatr, że dawno zostały rzucone kości, historia was osądzi, nienawidzi czas
Rodziny chleją na umór by zabić głos i się nie budzić, zapomnieć ten start
Bo trzeźwość potrafi boleć, a nikt nie lubi kiedy ostre pazury drapią skostniały kark
[I.]
Polska to kawał ścierwa ,na którym ucztują robaki,
Jeden z drugim nędznie pełza a co trzeci nie ma pracy,
Podane jak na tacy przykłady ludzkich tragedii,
I nie pytaj co to znaczy, przymus bezpośredni,
Frustracja wkurwienie, tak niezmiennie już przez lata,
Jeden stracił sumienie, jak mu rozjebało brata,
Schowani w mieszkaniach autorzy upadku
Możesz dalej po mnie jechać, zresztą jak chcesz to traktuj
Mnie jak zwykła ścierę, w sumie to już mi się nudzi
Zdobywanie śmiesznych plusów u żałosnych ludzi
Ale mam pełną świadomość, przesiąknięty fetorem
Wykluczenie jest chore, napędowym motorem
Spore złoża gniewu i zawód własnym życiem
Próbujecie biec, ale mnie nie dogonicie
Zostałem sam
Tu nawet wiesz nie chodzi mi już o sam gniew
zbyt wielu chciało wbijać nóż i pić moją krew
toksyczne relacje z całym światem, wiem że znasz też
nie pozwól sobie wejść na łeb, naprawdę stary można ich zgnieść
Złość i agresja kiedy już brakuje do rozmowy sił
Bo nie każdy z nas zgnił (bo nie każdy z nas zgnił)
Nieudaczne kurwy wystylizowane na lolity
Nieprzebite cipy, ale ryj tonikiem zmyty
Chcesz skosztować pyty? Chodź pokażę ci chuja,
nadzieję cię na pal i mocno cię rozbujam
Potem z pełną świadomością karzę ci wypierdalać
Możesz się starać. Oczyszczanie świata jara
Prawda jak Dostojewski, gdzie zbrodnia tam kara
Jezus zawisł na krzyżu a ja mu w twarz haram
Za co? Bluźnierco. Za stracone ideały?
Samotność trzyma się świetnie w centrach miast
spychają na margines, trują, a w płucach gaz
trochę pokory, nigdy, śmieć zasługuje na śmierć
[Ref.]
Pierdolę to, biorę nóż i wychodzę na ulice
Pierdolę was i krzyczę i chuj wam w potylicę
Pierdolę wasze prawa, to zdrowa reakcja
Pierdolę ścierwa o dyktatorskich aspiracjach
[II.]
KZK GOP w 20 minut łączy z rajem
Najpiękniejszy happy-end czarowi z bajek sie poddaje
Piętrowy zamek, domofon i kilka stopni
Tak mało trzeba żeby ludzie nie byli markotni
4 długie lata ucieka mi grunt spod nóg
Nie pytaj mnie czy zmieniłbym cos gdybym nawet mógł
Odpowiedz sobie sam, jeśli znajdziesz na to czas
Nie chciałem opuszczać raju z wiedza ze on jest nasz
Może konfabulowałem, cóż nie spełniam oczekiwań
Nie spełniłem oczekiwań, nie sprostałem wymaganiom
Często daję się wykiwać, taki ze mnie gamoń
Zadaj kłam tym staraniom nie wiesz, jak to odrzuca?
Chcę dryfować na powierzchni, a wy mi topicie płuca
Mam pełną świadomość, że nie jestem kryształowy
Jednak nie pochylę głowy, nie czekaj na mój skowyt
Nie ma mowy, człowieku, nie jestem jakiś pustak
A najbardziej pewni siebie rozjebali wszystkie lustra
Patrzę na świat, wiesz, a wściekłości pełen zasób
Pożre jak pelikan kłamstwa i wiekiem się zasłania
Kiedy dowie się kto wydał ""zakaz pedałowania""
Gówno Ci do tego z kim się wybieram na randkę
Będę chciał to Ci chujem ten łysy pysk zamknę
Danke Schön ja wiem to sekret poliszynela
Że w głowie masz nieład, będziesz z asfaltu swój ryj zbierał
Aryjscy wojownicy dotknięci mongolizmem
Władcy ulicy w grupie, bo jednemu to sam piznę
Czy jebnę czy ciulnę dla mnie maksymalnie durne
to co było sportem, dziś jest zagrożeniem, bliskie
Spotkania osiemdziesiątego ósmego stopnia,
Wagenburg , Rozbrat , Berza jeszcze Przychodnia,
taktyka podła, no bo lista nie zamknięta,
a w imię godła będą, gnoje, jeszcze bardziej nękać,
Czemu masz zamknięte oczy, i nie widzisz problemu,
coraz ciemniej w kamienicach, wielu kryje się w cieniu,
i że chłopa pochlastał ten co myśli, że ma prawo
narzucać moralność, mówisz to normalne? brawo!
Czy to na tym polega słynny efekt cieplarniany,
Ludzie własnym mrozem walczą ze starymi lodowcami
Kiedyś *marzył* może, wszyscy są tacy sami
Trudno w parku o ciepło kiedy w czterech ścianach mróz
Nóż bywa nieskuteczny, cóż alternatywa
On nie był waleczny, całe życie się ukrywał
Przed wstydem, przed sobą, przed symbolem zaufania
Byłbym na gościa miejscu to też bez wahania
Szukałbym drania z nadzieją, że jeszcze żyje
Mówię wprost, tu i teraz, że ten chuj już życie przegrał
Wszyskie swoje marne dni, powtarzane z automatu
W swojej ułudzie gnij, rutyna, co, podnosi status?
Często rozmyślam, jak wygląda echo
Otóż składa się z rąk i nóg i równego oddechu
Powtarza zasłyszane słowa, trzyma się ich twardo
Trzeba wszystkie kurwy dopaść i wgryzać się im w gardło
Prostacko podpalić siedziby wielkich firm
Ryzykuję życie stary, kurwa no i chuj z tym
jak ta pizda
III
Otworzyło się niebo anioły zostały bez pana
przytłoczone tą biedą zaczęly od samego rana
swoją durnowatą pieśn, nie jest mi was chuje szkoda
nic nie czuje, taka moda, i pierdoli mnie żałoba
po herosach, bohaterach, sam mam tutaj własny koszmar
i nie mogę sie pozbierać, a co dopiero wydostać
nie chciałęm wyjść na osła no to wypadłem jak świnia
"
"" Wypluty przez wasz świat,
Ten czysty, piękny raj bez wad,
Fasada wstrętnych kłamstw,
Nóż w plecy wbija każdy z was,
Po co tyle słów,
Tych śmiesznych deklaracji znów,
Przelanych w puste łby,
Zawsze i tak będę tym złym.
Nie raz wyłapałem w pysk, wasz zysk, mój smutny pisk
Pozycja embrionalna skatowanego psa
Mija kilka lat, zaczyna się nowa gra
Stoi przed wami świr co na moralność pluje
Otwiera się nóż kiedy widzę takie szuje
Spełnię swoje marzenie gdy poczujesz co ja czułem
Poukrywani w miastach, zeżarci przez frustrację
Złap za kuchenny nóż, wmów sobie, że masz rację
Stary no cóż, dziś nie wrócisz na kolację
Kraj czołga się w gnoju we własnych odchodach
Marmurowy sędzia zawsze obserwuje więźniów w grobach
Marmurowy sędzia zawsze obserwuje więźniów w grobach
Marmurowy sędzia zawsze obserwuje więźniów w grobach
Dajcie nam ostry nóż ,dajcie nam gruby sznur
A usypiemy jeszcze jedną golgotę
I gdzie jest Twój anioł stróż jak taki jebany gbór
Na szczycie gór wiesza waszą głupotę
Myślałeś o tym co będzie potem jak przesądzisz ?
Chodź czasem wątpliwości, wkradną się do myśli
Tak mocne i pochopne żeby pierdolnąć ten wyścig
I, kiedy mam już zamiar, odwrócić się i odejść
Nie dam rady, nie umiem, bo to droga w jedną stronę!
A.R.N.I :
Jeszcze parę lat wstecz, nie pomyślałbym, że będę
Tworzył ten RAP, oddając temu swe serce,
Że wejdzie on w me życie, grając taką ważną rolę
I będzie, to we mnie, aż tak głęboko wszczepione
Witam, Pana, chlebem i solą, w kraju gdzie ludzie wszystko pier...
Wchodzę do gry, to moja pierwsza płyta
Nie uroń łzy, kiedy będziesz się zachwycał
A.R.N.I to ja, już chyba o tym wiecie...
Na bicie gram, jestem w ''HIP - HOP'owym Świecie''
Przemkowski RAP, wam zapodaje
Wsłuchaj się w takt, ja nigdy nie przestaje
''Początki Rapu'' to moje, małe ''DEMO''
A.R.N.I :
2010, ta, a jak! ''Początki Rapu'' sprawdź to dzieciaku...!
Strzelec wyborowy, zawsze zwarty i gotowy
Chodź w tej branży całkiem nowy, Rap moim celem życiowym
Pierwsze nawijki, pierwsze teksty, pierwsze słowa
Ja się teraz śmieje ,zaraz cię wywieje
Dmuchnę, chuchnę, i cię niema, to jest właśnie moja wena
W której cena jest ograniczona, wyłowiona z mojej głowy
Mój RAP jest 100%, a nie jak ty, PLASTIKOWY!
A.R.N.I :
Ej! Wsłuchaj się uważnie, ta muzyka na poważnie
Ja tu robię RAP, a ty, odpierdalasz błaźnie (właśnie)
Lubisz jechać mnie? Dziś ja, jadę po tobie
Będzie z tobą źle, bo wiesz co teraz zrobię...
A.R.N.I :
Dziesiąty lipca, wiesz gdzie masz być człowiek?
Melduj się w Gozdnicy, na miejskim stadionie!
Mielu :
Scena się posypie, sprawdź ziomów typie
A.R.N.I :
To wspaniałe życie, to wspaniałe życie...
To wspaniałe życie, zaskakują mnie swym pięknem
Kocham ,marze ,dbam, bo to człowiek najważniejsze
Dostrzegłem wreszcie, czym jest sens mego istnienia
Raz , dwa test mikrofonu. Bla bla abrakadabra prawda od Abla ..to czar dlatego sprawdzaj co nagrał polskiego rapu Watykan. Habemuspapam to tylko ja ,biały dym słabych łapie katar kiedy gra tak mój klan , lecą lata w radiu leci padaka w kościach czuję nasz czas nie ważna data wiesz kto tu wymiata znowu łapie ten stan ostatni sarmata początek końca robię to tak nie ma tu wejścia żadna flądra .Moi ludzie pomagają mi wydać ten kompakt ,laserowe floł przybita piątka jakiś leszcz wybucha śmiechem nie wie co znaczy tytuł a stracił połączenie z Internetem leci rap eter żeby to pojąć zadbaj o TGL bo to nie dla rozumu równego z parapetem ,słabe zawsze masz taki pretekst .Ale nie wiem kto wychodzi na kalekę w górę rzucam monetę i tylko czekam kiedy będzie tu lepiej .W między czasie pisze teksty jardam bity klepie pit i mops na bity ambicji meseser ma cidiki ,pliki ,winyl , kasetę wszystkie nośniki na każdym wyginam słów bibliotekę .Hiper linki król hiper bada hip-hopowy weekend nadzieja dla mnie tańczy ona byle by nie skonać hip hop moją bibliom święty rap to mój koran .Kowal losu żelazo jest gorące rozmowy w toku kiedy będzie hajs na koncie .To co robię słychać niezły komplet dlatego dzienny wątek .Na tej płycie mam wiele do powiedzenia szukaj sensu gdzie niby nie ma znaczenia grammy rap na każdy temat .Abel nie adepter to rapu weteran. Studio moje mal Buckingham (malbakingam) nie trafiłbyś na tracki tam labamba ta banda to każdy tam jenosori marinero soy capitán. Sarmata zasad ,siła złote ślady świat nie daje się ich trzymać . Ocenisz zobaczysz jaki będzie finał sam zrobisz bilans .Jestem koniem pewne to moja stadnina sęp jest za nami zostaje padlina ja biegnę przed siebie galop ! Cały czas nie przestaję się wspinać ….(się wspinać ..wspinać)
1. Rozum mówi nie, serce rób co chcesz
Czym kierujesz się co dzień co dzień
Noc wybuchła znów kształtu twoich nóg
Kłamiesz mi jak z nut, tak chcę tak chcę
ref. Jak niebezpiecznie czuję,że tak się stanie
Że jutro zjemy piwa smak na śniadanie
I chociaż rozum krzyczy nie co za farsa
Nie będzie mnie ale ty
Śmiej się z tego śmiej
Pobiegnij tam tam gdzie ty
Zawsze chciałaś biec
Wystarczy nóż, nigdy już
Nie zobaczysz mnie
ref.3x
Lecz wciąż pogrążasz się,
Wykazując brak serca dla nich
Czy kiedykolwiek one rozpoczęły twoje zło?
Nie, jak widzisz, jesteś winny…
(Ooooch) Niech nie będą skazańcami przez jednego, nędznego idiotę,
Serio, poważnie, nie jesteś poważny,
Wykazujesz tylko swoją głupotę, gdy przecinasz jego maleńką szyję,
Jedząc serca, plując kośćmi – obrzydlistwo, którym ty jesteś,
Mam ochotę wepchnąć ci nóż głęboko w serce, gdyż ty nie masz z tym problemu.
"
Bezpośrednio... Bezpośrednio
1. Co mnie dotyczy, o tym mówię pełną gębą.
Nie inni za mnie, sam jestem samcem, a nie królewną.
Podam ci jedno, nie chcę bawić się algebrą.
I tak wszyscy w ch... robią mnie jak okiem sięgnąć.
Mówili mi, że przez (szzz) będę nikim.
Chyba nie widzieli jeszcze mnie w tym roku.
Na stole szklanki, kręci się tu biba
Więc Dzikołaj tu widać się Wam przyda
Nie wyjdziesz z niczym, jeśli już przyszedłem
Przyjmij nóż w żebrze albo febrę.
Dup! Twoja żona może urodzić bliźniaczki
Tylko proszę Cię na chwilę zaśnij!
Kiedy pracujesz w pocie czoła
Lub kiedy nudzi Ci się szkoła
Dobrze wiedział, gra nie idzie o pietruszkę
To nie sport, ale i tu bywa różnie
Bo kiedy jest tort każdy z niego sobie uszczknie
I słusznie lub nie, mniema, że jest tu Kopciuszkiem
Tudzież włóż tę lub tę i wyciąga nóżkę
I wiesz co? ja sram na taką służkę
A mam cela żebyś nie brał za pogróżkę
Puszczę juszkę, jestem na rap łakomczuszkiem
Więc strzelam w dziesiątkę nim nabiję muszkiet
Młode gówno, obok stare jak rysunki skalne
Dość mam tego, mówię prosto
Konfrontacja ta zakończy się ripostą
Nie zakrztuszę się już ta ością
Zburzę gówno w murze jak tą ścianę nośną
Jak to zrobię? Powiem grzecznie, otóż ja ją wypierdolę własnoręcznie
Wielką dziurę w murze gówna
Czerwony Album to dla gówna będzie trumna
Posłuchaj tego jeśli wiesz o co biega
młode gówno obok starej jak rysunki skalne .
Dość mam tego , mówię prosto ,
konfrontacja ta zakończy się ripostą .
Nie zakrztuszę się już tą ością ,
Zburzę gówno jak tę ścianę nośną .
Jak to zrobię ? Powiem grzecznie ,
otóż ja ją wypierdolę własnoręcznie .
Wielką dziurę w murze gówna .
Czerwony album to dla gówna będzie trudna .