inne słowa w okolicy litery g: galowy, Gazprom, genom, grafina, gaja
Kto w Polsce śpiewa o garum ? To między innymi Andrzej Poniedzielski, Atlantis, Bosski Roman. Strona Paroles.pl to jedyny taki słownik polskich tekstów, możesz znaleźć każdy wybrany wers. To coś więcej niż definicja słowa .. To prawdziwa super-encyklopedia zaklęta w wersach. To coś więcej niż mp3, youtube, wikipedia, czy piracka piosenka do ściągnięcia. To skarbnica najlepszej, rozśpiewanej poezji, w której możesz szperać do utraty tchu. Używaj wyszukiwarki, ale pamiętaj że ma coś w sobie z oldschoolowego słownika języka polskiego - wpisuj pojedyncze słowa w liczbie pojedynczej. A jeśli to za trudne, spróbuj wyklikać katalog A-Z. A znajdziesz prawdziwe perły! Powodzenia internetowy wędrowcze, to naprawdę miłe spotkać kogoś kto jeszcze czegoś szuka.
Czy wiesz już to ile on wart?
Nie musisz wiary dawać mi, możesz być pewny siebie sam.
[Bosski Roman]
Nawet jeśli bezpodstawnie spruje się jakiś paparuch,
Wiedz, jestem pewny siebie i nie tykam brudnych garów,
Bo tych paru tępych chamów oskarży mnie o komerchę,
Ja robię to, co lubię, a lubię to, co piękne,
Nie wymięknę od krytyki fali, żali się zazdrośnik,
Nie powstrzymam moich rymów za nic, kontroluję głośnik,
To już trzeci dzień
A tak jakby minął rok - nie ma Ciebie
Na szkle szminki ślad
Garów nie miał umyć kto - nie ma Ciebie
Pustkę w głowie mam
I ten lęk, że jestem sam - nie ma Ciebie
Widzę Cię cały czas
W moich snach nie jestem sam - nie ma Ciebie
Nie ważne miejsce tu się liczy towarzystwo z takim składem dziwko przechylimy wszystko
Taki styl życia,ale gdzie tu kurwa przyszłość liczy się dziś gość jutro nic nie zrobią
Startuję w piątek a więc skończy się trylogią przepraszam kurwa kaca nie zapiję wodą
Zwarcie z podłogą często przypłacałem głową piją ile mogą przecież nie znają umiaru
Nie sposób naprostować potłuczonych garów kurewski weekend pochłania wuchtę towaru ???????????
Przepłynę morze wódki bez ratunkowych szalup
Dostaję szału rano przeliczając forsę nikt nie wspomniał o takim koszcie.
Ref. :
Pijemy gdy ciemno pijemy,gdy jasno znowu przejmujemy miasto
W portfelu mam niewiele, w portfelu mam
W portfelu mam niewiele ooo
Pan lubi bywać, aktorki, intelektualiści, projektanci mody,
Artyści scen warszawskich, jak Pan lubi bywać...
Pan nie musi zmywać po sobie cuchnących garów,
Ja nie bywam, nikt mnie nie zaprasza, na salony są talony.
Mam coraz węższe grono znajomych,
Zrywam kontakty tak szybko,
Mam za swoje, mam za swoje.
mają wyjechać na studia i w końcu zamieszkać razem
rozglądał się za pracą żeby zarobić w sezonie
chciałby kupić jej pierścionek i zaręczyć się na koniec roku
bieg sytuacji nabrał poważnych rozmiarów
on w tym czasie siedział w szkole wzięła się za mycie garów
nagle straciła przytomność dobrze, że była jej matka
wykręciła numer w telepogotowie gruba akcja
przyjechali chwile później on już też dostał telefon
jedno, czego się dowiedział, to że jest naprawdę ciężko
Jeśli jesteś tu dziś, by trochę się rozerwać
Monotonny tok życia przerwać
Stań pod sceną, tam gdzie głowy wyrywa
Z membrany bas, jak wiatr do tyłu popycha
Odejdź od garów, odkurzanie se daruj
Ciągle nie haruj, dzisiaj na scenie to Tomek nagina
Wyskocz do baru, zabierz przyjaciół paru
Postaw, nie czaruj, biba się tu dopiero zaczyna
Jak masz w domu gaśnicę, to [Weź ją]
Śląski kilof co ryje w bryle gówna,
Nie widzisz nowej fali? To ciulu bryle włóż, ta,
Oczy co widzą tylko monety i sztabki,
Poczytaj i posłuchaj to poeci spod klatki,
U sąsiadki tynk sypie się do garów,
To nowa fala zapierdala, nie ma czarów.
Skorup:
Nowa fala cała banda basałyków,
Dwanaście w Beauforta skali na liczniku,
Jakiś omen zbudził go nad ranem
obca twarz i oczy niewyspane-już wie
przy drzwiach rozmowa jeszcze krótka
jeszcze powie coś , ""że wódka, wiesz...""
stos garów w kuchni po kolacji
nie po jednej, żona w delegacji jest
wciąż głowa boli, jaka męka
za krótka noc i co?
Wiesz, jak bywa, gdy wieczorem wpadnie
Po paryskich ulicach.
I mówił do mnie sukinsyn,
„Pij, posłuchaj gitary.”
I piłem ja rosyjski spleen
Wśród Węgrów i Bułgarów.
Ja do natury rwałem się,
Do lasu, gdzieś nad wodę,
Ale to był francuski bies,
On gdzieś tam miał przyrodę.
przejeżdżałem, gdy nad cłami radził rząd.
W osiach mam aktywny pluton,
a na osi - kryty jutą -
siedzi Rumun, który Reich kojarzy z rajem.
W tylnym moście trzech Bułgarów
- piją wódkę z samowaru -
jak wypiją, skoczą z mostu - się zabiją.
Mam w szoferce zdjęcie żony,
obok wiszą dwie ikony
No bo powiedzcie sami
Do czego mi mężczyzna?
Jest telewizja, gazet oraz solarium
A to ciekawsze jest zawsze
Od mycia garów.
Ja lubię cię kochanie
Lecz pranie i zmywanie
To nie jest to, co robić chcę
Kartofli obieranie, dzieci przewijanie
mieszka czarodziej, w czornym kapturze
wchodzi do ogrodu nawąchać się smrodu
????????
????????
pomysł zaświtał, szybko do garów
wrzuca składniki i miesza kijem
na ogniu gotują się wasze ryje
prawie północ, godzina zero
pije mikstura, niepełny kielon
Wszyscy cali co nie zmienia faktów
Jaki kraj strzela do rodaków
W którym stróże prawa robią za oprawców
Braszku tu nie ma czarów haruj, haruj
Zarób aby mieć co włożyć do garów
Witam wśród wykolejonych asów
Tu rewolucja to kwestia czasu
[x2]
Widziałem na ulicy gaz
Dzień i noc nie spał, nie milkł, nie martw się, jeśli ktoś jest nie wart
Ciebie po stracie, nie płacz,miej honor, cel i nieraz los nas podzielił,
więc jak czujesz to mów kocham tylko proszę się nie przelicz!
Rzuciła słowa na wiatr, on rzucił telefonem, wziął hajs poszedł chlać, mówił,
więcej nie odbiorę. Monet garść w moment zaś tu wymienił na gorzołe,
w porę czas, by iść spać, lecz on wybrał inną stronę, poszedł do niej
myślał, może to nie koniec, może znów spleciemy dłonie, bo nie... hehe
bo nie wyobrażał sobie człowiek tego świata bez niej, widział, że płonie
poniekąd uczucie jak wcześniej i był już pod jej domem, mówił, że ma w sercu
I wiesz co powiem Ci ? Idź przed siebie ziomuś żyj
Tym co masz i tym co możesz zdobyć jeszcze dziś
Weź się w garść w końcu idź z uniesioną głową wiesz
że kiedy się postarasz wniesiesz radość w każdy dzień
Smutno mi nie dobrze i rodzi się agresja
Jutro będzie prościej na razie nie ma miejsca
Na chwilę co radosne , bo czuje ból serca
A mnie nie chce się wcześnie spać
Ja haruję pięć dni w tygodniu
Mam ochotę dziś czadu dać
Kumpel łyknął zachodnią furę
Osiem garów, klima i wtrysk
Gdy startował pod nocnym klubem
Słychać było jeden gwizd
Ogień pulsuje w żyłach
W gardło lejesz płynną stal
Co minutę mnie z kimś zdradzasz, a ja na to luzik.
Wszczynasz burdy i dramaty, budzisz kontrowersje
A miliony ludzi wszędzie oddają Ci serce!
To przez Ciebie głowa boli chociaż nie krzyczałaś,
Garów nie pomyłaś i nie posprzątałaś.
Jednak rozweselasz nasze szare życie.
Tak jak kiedyś Siege band śpiewał 'nasze życie picie'
Mam już Ciebie dosyć i mi Cie brakuje,
To Cię nienawidzę, to Cię potrzebuję.
Zawsze jadę swoją drogą, dobrze czy też źle
Chociaż czasem żal zostaje, czy powrócę tu
Sentymentom się nie daję i wyruszam znów
Ref.:
Osiem garów zagadało, tańczy wokół wiatr
Znów się nocy nie przespało, ale co mi tam
Kiedy pędzę wprost przed siebie i na oślep gnam
Czuję się jak w siódmym niebie, nie wiem, co to strach (2 x)
Czasem tak się w życiu plecie, żyję z dnia na dzień
Tak jak wszyscy zgromadzeni przy tym stole ja także, mam rozmyślania starsze, dojrzalsze, wszakże patrze i widzę ciemną ulicę, widzę tych niżej, tych którzy przegrali życie. A mianowicie, nie chcę oceniać sam mam problemy, sam ich nie zmieniam, lecz jak to boli mieli marzenia ponieśli klęskę teraz ich nie ma.
Rok urodzenia 88 swój bagaż niosę, idę z sumienia głosem bo jest prawdą na 100%, nie jestem osłem bo trochę dorosłem, choć życiowy postęp to nie tylko forsę wziąć. Los pokazał mi jak kończy cwańczyk, jak ten żul z klatki co sępi fajki, pokazał mi jak kończą gangstery wielkie, co się kurwa nie znali a brali się za dilerkę i wiele, wiele więcej czego wymieniać nie chcę dla mnie jest najważniejsze że mam czyste ręce i mądre serce, więc sumienia nie dręczę chociaż błędy młodości czasem zaciskają pętlę. Kiedyś dobre serce teraz twarde pięści, kiedyś uczucie miłości dziś uczucie agresji, bowiem człowiek w głowie ma dwie części jedna wybaczy, druga się zemści, wierz mi!
Nic nowego Ziom nadal w życiu drogi kręte, mija 10 lat Morda utytłana skrętem, choć żółwim tempem wjeżdżam na tą scenę zawsze na poziomie Ziomie to ma swą wartość nie cenę. Ile to znaczy przewinę, dziś dobrą głoszę nowinę, wtedy gdy skręta zawinę taka prawda, pierdolona monotonia jak pies skacze do gardła, a ty liczysz na farta przestaniesz się łudzić wyjdź z tego letargu najwyższy czas się obudzić, możesz mi mówić, że nie mam racji jestem z innej nacji, chcę robić coś z własnym życiem i ty ze swoim zacznij, nie chcę żeby paczki przysyłała mi mama, gdzie jedynym widokiem z okna jest stalowa brama . Ślę pozdrowienia dobrym chłopakom którzy wolnością płacą , każdy chce tu łatwy sos kogo obchodzi za co, uczciwą pracą nie zawsze wyjdziesz na swoje, więc jak każdy też chcę łatwy sos bo takie życie pierdolę. Nikt nie chce być na dole, nikt nie chce na dnie kto ma wiedzieć wie dokładnie, dokładnie .
AK-47
Oczy zmęczone, opadają powieki przez życie nieśli się wlekli, są ci co biegli każdy idzie na swój sposób mimo to są Ci co polegli i nie chcieli polec więc na ścieżkę zeszli, dla nich najgorszą to powiedz sobie jaką sobie samemu grożą bo sobie nie radzą . Co im da jak się potną skoro z pomocą słabą, bo nikt z nią nie przychodzi nie szkodzi oni dobrze to znają, poznają życia smak mętny, gorzki życie w biało-czarnych paskach nie w groszki. To znak, że chłopcy dorośli na co dzień fajek narkotyk, alkohol, proszki. Niebawem będą szczać chujem w nocnik w szpitalu, skończyło tak paru a ty zamiast stać to haruj masz wyższe wykształcenie to do garów na co dzień widzimy brak mentalności w tym kraju na świecie utworzymy świat i co na to powiecie ! . e?
Pragniesz perspektyw, możliwości, to daj je temu kraju
czym prędzej, bo nigdy nie wiesz, co będzie nazajutrz
Już nie mówię o tej pędze, o tych groszach paru
Zamiast coś zrobić z nią, przepieprzasz ją, udając się do baru,
żonę odsyłasz do garów. Wyrzuć butelki z browarów
Zapierdalacie, jak pojeby od godziny 6.00 rano
Powiedz, czy wolisz, by w Twoim życiu tak się działo?
Można w nim mieć więcej kolorów, bo nigdy nie za mało
(Rymen)
Tak, studencie do tego się przyzwyczaj
Chcesz zbudować przyszłość, ale na czym
Chcesz spakować graty i wyjebać z chaty
Być bogaty, aha, więc pchasz się na zachód
Do mycia garów na zarób paru dolarów
Mama mówi - ucz się żebyś mógł się zestarzeć
W fotelu, a nie sprzątając kible w barze
To świat marzeń rodziców, wobec dzieci plany
To się może nie ziścić, świat jest tak poukładany
Myśli wyblakłe jak mgła
Wyblakłe jak biała flaga, którą niosę
Jak kropla wody w mleku albo przezroczysty proszek
Tak, to było nocą on miał torszyny z bazaru
A ona plastikowe perły od Bułgarów
Fakt, miał dobre oko
Kamieniem co z trotuaru wypadł
Rzucił go z Wiślanych Bulwarów
To wtedy otóż Witek Mokotów
Pełny bak, wszystko sprawne.
Zapalam swą maszynę,
Ryk garów mnie podnieca,
Podnieca mnie.
I jadę gdzie chcę,
Gnam ile mogę.
Jak narkomanka
prawdziwe intencje, za ten rap ręcze, zła się nie ulękne!
zła sie nie ulekne, za ten rap recze, prawdziwe intencje.! prawdziwe intencje.
plecy szanuj, panu Bogu zrozum, wychowany w biedzie wiele razy puste gary i talerze, głodna pora na głodomora w lodowce puchy ganiające sie karaluchy
burczace brzuchy naprzypale nie bylo tak wspaniale
nie bylo tak cudownie jakby sie chcialo ciagle braki ciagle malo ciagle wszystkiego brakowało nikłe warunki i wnich sie dorastało z garów lepsze czasy
z pewnoscia i honorem z wyborem i postanowieniem
z szacunkiem radoscia gniewem z glowa na karku z przyjacielem z podziemiem i oby w przyszlosci bez brakow
dorodne owoce, korzysci z pracy
o lepszy zycia poziom kazdy z nas walczy
Zrozumiałeś? To w porządku. -
I zasuwa dalej tekst.
„Zreferuję najważniejsze
jeszcze raz:
do Bułgarów w Budapeszcie
jechać masz.
Będzie problem - temat zmienić.
Grunt to takt.
W mordę nie bić. Wytłumaczyć
W półmroku rozgrzanej pościeli
Moje pióro twoje rysy kreśli
słowami tworzonymi pomału
jakże nazwać, nad którą się czuwa
ciepła garść w oprawie uśmiechu
każde słowo innych słów jest echem
a z nowymi idzie jak po grudzie
Gdy drzwi zostawiasz otwarte
dla szorstkich zapachów drogi
Spojrzał na mnie tępo, pawiem zachłysnął
Otrzepał się z kurzu i z podłogi wstał
Ojciec, wódka na stół!
Ojciec, nie stój jak wół!
A matka do garów!
Matka zważona, ojciec wycięty
Po mordach w kuchni nasuwają się
Matka usnęła, ojciec się zrzygał
Tylko jednego nic nie wzięło mnie
Bo braknie zmiany, byś pod korek go zalał
Wir w baku wbrew wszelkim prawom Coriolisa
Pompa paliwa z taką siłą to wysysa
Przycisk przyspieszacza lejce wyrywa
Osiem garów w lewo furę skręca - jak nie trzymasz
Fele jak promień zawracania Aygo i C1
Promień zawracania jak Boeing 747
V-max jak Mes, Pjus, Stasiak - dla debila?
Dwa cztery siedem razy jeden sześć, bo w milach
Będzie nam wicher dobrze dziś wiał.
Hej, hej! Chwytaj za bras!
Pociągnij mocno... jeszcze raz!
Kuk najwyraźniej czuje się źle,
Znowu do garów porzyga się.
Jeszcze się wyrżnął o stołu blat,
A tu, jak na złość, tężeje wiatr.
Ref.: Hej, hej! Chwytaj za fał!
Będzie nam wicher dobrze dziś wiał.
Jest jednak coś co daje żyć,
Bo nie wiadomo czemu dziś,
Uparcie draży jedna myśl.
Tamte dziewczyny.
Znad brudnych garów któraś chce,
Wypatrzeć go na chwile, dwie,
A może spytać: powiedz gdzie
Zakotwiczymy.
Lecz już w tym miejscu inny chmiel,
Na rok na morze rzucił mnie,
A jakby nie dość było źle,
To kukiem tam zrobili mnie.
Ref.: La, la, la......
Wśród garów, chochli mijał dzień,
Jadłospis spędzał z powiek sen,
Bo jak nakarmić chłopów stu,
Gdy w beczkach z mięsem tylko sól.
Lecz, żem jest pomysłowy chłop,
Twój imidż to skorupa, hasła są przetyrane
I jesteś hustla – teraz każdy chce być chamem.
Każda kobieta to dupa? Wpadasz we własne pułapki.
Konsekwentnie mów tak do swojej matki.
Nie wyślę bomby do Tuska, kobiet do garów,
Księży na Księżyc, wrogów do gazu.
Chcę walczyć o swoje i wygrać, jak mój tata
Przy okazji nie srając ogniem na pół świata.
Ty szukasz [?], liczysz długi i renty,
A, markety traktuję łukiem jak Marzec
Jest tam więcej insektów, niż w domu mam szklanek
I nie chodzi o to, że się boję czy bałem
Po prostu na zaś tam dbam o zdrowie i dbałem
Nie dla mnie mycie garów, cóż, to ponoć jest zmorą
Wtedy niezbyt jestem żywy - trup jak oksymoron
Oczy bolą mnie, kiedy tam stać mam
Ale jak gram z nią nie, wtedy mam Fight Night
Mam wenę ciągle rap składać tu składam
Twoje oczy podobają się mnie.
Hej chłopaku, szeroki w barach, myślisz, że taki z ciebie comendante Che Guevara,
Co? Nie możesz mówić? Aha, tylko wyglądasz.
Ten twój coolowy look to dla mnie nie jest bomba.
Dałeś po garach i taką masz minę, jakby sam Fidel Castro zmienił ci hasło.
Wiesz, coś między nami, hmm już jednak zgasło.
Koleżanko posłuchaj z twojej piosenki płyną całkiem fajne dźwięki.
(reggae ton!)
Ta muzyka latino, trochę ruszyła ciało me, potańczę chyba.
Marność nad marnościami, kurwa, to wy jesteście marni!
Pierdolenie co niedziela jak ""Opowieści z Narnii"",
Manipulujecie mózgiem, a czujecie się bezkarni,
Żołnierze armii pod sztandarem rogatego,
Nabiją was na widły i do gara gorącego,
Akty kanibalizmu wywołane przeludnieniem,
Wasz bohater się przyczynił swoim sprawnym milczeniem,
O dekalogu pierdoleniem, a sam się nim podciera,
W statystyce zgonów rodzą się kolejne zera,
zdychające społeczeństwa w twoich oczach równe zeru
ci co u sterów,jebać, to zwykły banał
jak zabraknie na alkohol to upadnie na kolana
Każdego rana schemat się powtarza
pochowane parodie ludzi w obskurnych garażach
zatrważa, że bliskich trzeba szukać po cmentarzach
satysfakcja chciała się pokazać , za duża gaża.
Tu nie stać nikogo na szczęście
i jest nas, kurwa coraz więcej
ABI to jest nasza czwórka, co wam knebel w gębę wsadzi!
To mój rym, to mój styl,
No a teraz Dyzio krwawi!
W ciemnym lesie rozebrany, Fellow go zostawił!
Ooo! To ten dym, co wam zrobi z dupy garaż!
Jeden rym i od zaraz, jadę na was niczym kamaz!
Teraz patrzcie na nas!
A-B-I - litery trzy!
Uuu! Ten skład waszych kumpli zmiażdżył jak żuronalich!
do dnia w którym będzie siła żeby to przerwać
Zwłaszcza, kiedy budzę się i szukam nowej roboty
Zatrudnią mnie na bank, godzina to brutto 7 złoty
Ponad 5 na band na czysto dlatego mowię Nara,
musze oddać hajs i skminić, by wrzucić coś do gara
Jestem na swoim i wytrwam, nadal optymizm mam
Kawalerka a w niej studio, więc w niej o tym nagram
MPC już dałem w zastaw, potrzebna mi gotówka,
czekam na starą wypłate, przyda się każda złotówka
Nie wydaję regularnie płyt, grałem parę koncertów
ale gdy słyszę bit mam te tysiące wersów
Jestem zajawkowiczem, niech płonie to we mnie nadal
Nawet jeśli wątpicie będę na tych podkładach ciągle gadał i gadał
Ta, i pizgał nadal ten beatbox, freestyle na ulicach i w garażach
Będę cisnął to tak jak z wami w autach dawniej
Nie dla kasy, sławy bo to dla ziomali rap jest
To dla ziomali rap
To dla ziomali tak x3
Że czas na nas,
Na nowe tysiące
[inaudible]
Jeszcze zaskoczymy świat spełnioną misją.
Docenią nas remizy i garaże,
Ale żeby dokonało się nasze posłannictwo,
My – ludzie z powołaniem się musimy trzymać razem.
Więc słuchajcie, wszyscy,
[ponieważ mam piękny głos]
ta noc niech wam pójdzie na zdrowie!
Do pudełka powkładaj żołnierzy,
przestań szarpać nerwowo kołnierzyk,
już noc, już noc, już noc...
Helikopter swój wstaw do garażu,
zdrowej ręki już dziś nie bandażuj,
już noc, już noc, już noc...
Fotografia jak byłeś mały,
i te panie, co cię całowały
Jedziemy do piekła
Płonący świat podziemny
Tam będziesz żarł ile chcesz, lecz będzie musiał być uprzejmy
Wobec naszego Pana, Pana jedynego,
Co do gara wrzuca spowite złem dusze i te dusze zjada
Wypełnia pustkę swą słabościami tych dusz
Czując słabości stąd nasz Król się zadowala
Ty jesteś moją słabością
A jak w nią uwierzę
scyzorykiem, goździkiem;
piją tyle ile trzeba, by mówić od nowa.
Ty nie wierzysz słowom -
- przyjdź tu raz chociaż nocą.
Gara-ga-raga-raga radio Bagdag,
gara-gara-raga-raga radio Bagdag.
Gara-ga-raga-raga radio Bagdag,
gara-gara-raga-raga radio Bagdag.
W samym środku czyha diabeł,
Piwo, fajki, prostytutki co dzień bawisz się,
nowa fura dom z garażem, forsy ile chcesz.
Nie pracujesz co dzień kradniesz, tak to toczy się
lecz twój koniec jest już bliski czy to o tym wiesz.
Panie polityku
panie polityku
ktoś rzuci róże tuż pod stopy Dominiki
i z kapitanem też prawdziwym się pogwarzy,
pogada czule o odsłuchach z akustykiem,
z kucharzem podasz sobie łapę gdzieś w pośpiechu,
że w garach siedzi to nie znaczy że jest głuchy!
A po północy, u barmanki, w jej uśmiechu
wyczytasz: Ech, tak lok przytulić do poduchy
Stary nieład w nowy ład
Życie z klocków Lego - Fabuland
Kiedy wszystko już gotowe
Mały chłopiec burzy sam
Ogród swój, garaż, dom
Bo ciekawszy ma już plan
Lecz gdy z barwnej tej mozaiki
Zginie klocek albo dwa
Cała gra nie ten wymiar ma
Perkusista gubi rytm.
Bas już doszedł, gitarzysta
Z klawiszowcem tracą styl.
Próby tak jak w całym kraju -
Garaż, ciasno, wielki huk.
Nawet nazwy jeszcze nie ma,
Radość grania, szczery luz.
Na koncertach nikt nie tańczy,
Tekstu to już nie zna nikt.
No bo nie wiem, czy kolację tą przetrzymam
Przestań gderać, przecież po to żeś mnie brał
Nie pamiętasz, com przed księdzem przysięgała?
Że mnie zawsze będziesz blisko siebie miał
A o garach przecież nic żem nie gadała!
Ref.:
Otworzę ci puszkę, otworzę ci puszkę, kochanie
Nie warto gotować, powąchaj jak pachnie to danie
Po takiej ci puszkę znów spać będziesz smacznie do rana