inne słowa w okolicy litery m: Mesalina, macierzyński, mf, murarczyk, Mali
Kto w Polsce śpiewa o mach ? To między innymi A.I.D.S., Abradab, Michajah. Strona Paroles.pl to jedyny taki słownik polskich tekstów, możesz znaleźć każdy wybrany wers. To coś więcej niż definicja słowa .. To prawdziwa super-encyklopedia zaklęta w wersach. To coś więcej niż mp3, youtube, wikipedia, czy piracka piosenka do ściągnięcia. To skarbnica najlepszej, rozśpiewanej poezji, w której możesz szperać do utraty tchu. Używaj wyszukiwarki, ale pamiętaj że ma coś w sobie z oldschoolowego słownika języka polskiego - wpisuj pojedyncze słowa w liczbie pojedynczej. A jeśli to za trudne, spróbuj wyklikać katalog A-Z. A znajdziesz prawdziwe perły! Powodzenia internetowy wędrowcze, to naprawdę miłe spotkać kogoś kto jeszcze czegoś szuka.
nie robię nic złego, nie namawiam do tego,
mimo wszystko mogę stać się przestępcą,
na koniec tej zwroty zadam pytanie jedno,
dlaczego dajecie zarabiać dilerom?
Tym czasem biorę mach, mach, (teraz bujam się)
to naturalny gras, gras, (zero chemii, niee)
niemal tak cały czas, czas, (dlatego wiem co wiem)
gras, mach, no i dobry bans.
Tym czasem biorę mach, mach, (teraz bujam się)
[Sido]
Ich weiss gar nich' mehr, wohin mit mei'm Talent!
Ich glaub ich werd jetzt sing' und gründe 'ne Boyband!
Oder ich kauf' mir ne Gitarre, wasch mir nie wieder die Haare
Und mach' ein' auf 70er Jahre!
Und auch so mach ich Gold!
Bei mir zuhause auf'm Klo kack' ich Gold!
Ich fühl' mich so wohl!
Jetzt will ich nie wieder zurück,
Dobry pomysł, ale bier się pizdo, idź już do dom
To strata czasu marasu narobisz jo ci godom
HST kapel majster jak na ranę plaster
Dobry chłopak i kropka, wyciągaj tempą blaster
Dab jeden mach, jeden chuj, który raz
Pop'ersów jebać trzeba, krew zalewa i tak
Ty ciągle udajesz
Ty ciągle udajesz, ty ciągle udajesz
Ej wystarczy tych co tańczą jak Stańczyk
Przeżyć coś nowego - przed policją się chować.
Taki jestem już - tak UnderGround mnie wychował.
Gdy me życie się skończy,raczej nic nie będę żałował.
2.
Nigdy nie umrę - pozostanę na taśmach,
Skończy się jak w pradawnych,starych bajkach czy baśniach.
Całe Leszno,Kąkolewo jest już w mojej duszy sercu,
Na zawsze pewnie pozostanę w tym pięknym miejscu...
To moje miasto - raczej się tu nie kłócę,
na sprawie mówiłeś że to pół kilograma,
trzy lata zapadły dla rodziny dramat.
Kolejne wymuszenie, wyrok odwieszony w ramach dawnych spraw,
jak myślisz że to życie kolorowe to zapraszam sprawdź.
dla dobrych ludzi mach , z dobrymi ludźmi pakt,
a ty kurwo się dław przyjdzie na ciebie czas,
Tylko uliczny rap zawsze z serca,
podziemie nie komercja, ciemna strefa, MTK, RPK
jak masz coś śmieciu do mnie to zapraszam na co czekasz,
Jak wyżywić rodzinę, jak tu kurwa iść dalej,
gonić towar, kombinować, do góry dzieciak głowa,
nigdy się nie poddawaj, zimną krew zachowaj,
w sytuacji stratnej, pies wyciąga odznakę.
Kładziesz ręcę na machę, życie się pierdoli czasem,
pamiętaj ziomek, damy radę, razem,
człowiek człowiekowi bratem,
dla ludzi zawsze piona słana za więzienną kratę.
MTK, JSP, życie na krawędzi, wiem,
Proceente
Motyw dobrze znany, miałeś tak wiele razy
Dzień tak zjebany, że myślałeś o eutanazji
Kręciłeś w myślach pętle jak Gustaw Ha
Nie pomagał szósty Tyskacz ani siódmy mach
Dużo strat mało zysków, ale wiara czyni cuda
Choć życie napierdala z plaskacza jak Piotrek Jakuba
Człowiek ma w sobie siłę, która pozwala mu zapomnieć
O błędach i tym wszystkim co sprowadza na nas klątwę
Czysty essence, dobry dzień,
Tak zaczynać winien się,
By nie było już zmartwienia,
Tylko chwila ukojenia!
Jeden buszek, jeden mach,
A muzyka ciągle gra,
Nabijając życia rytm,
Wokół ciągle siwy dym,
Jeden buszek, jeden mach,
Masz chyba przed oczyma już ten klimat
zatem obczaj,
On zajarany rock'and'rollem jak maniak,
A w radiu niestety tylko Wanda i Banda,
Na taśmach szła kontrabanda z zachodu,
Mimo, że propaganda zakazywała tych tonów,
Ale jemu mało było słuchać, chciał grać,
Chociaż w owych czasach strach był dostępny jak grat,
Mimo, że nie było prosto on zdobył wiosło,
W halach wielkich niczym scena
Zimnych świateł blask oślepia
Ty jak król wydajesz rozkaz
To dla ciebie ta PROMOCJA
Przy kolejkach już na taśmach wymarzony produkt świeci
Nie notują wcale dumie, że zgubili swoje dzieci
Syn to laptop, córka lampa
Ojciec wieża, matka szafa
Pasie produkt tłuste gęsi
Czy to brak szczęścia pieprzone fatum muszę na stricie biegać brachu
Brudzić ręce z czystym sumieniem resztę historii zabiorę do piachu
Dziwie się sobie co ja tu robię, ściągam kilka machów
Daj się zaskoczyć będzie po tobie, tak bywa w tym fachu
Mam się na baczności krążą sępy, węszą hieny
Chcą moim kosztem po moim trupie zgarnąć PLNY
Tego rapu nigdy nie zrozumiesz skoro zapomniałeś co to progres
Że niepotrzebne nam działanie które rodzi stres.
My mamy swoje prawa, mamy swe poglądy też.
I swoje życie które po swojemu chcemy przejść.
Ten system nam buduje nowe domy ale z krat.
Twój każdy ruch nagrany na tych taśmach ma swój ślad.
Tu nadzoru nie trzeba nam, kajdanek nie trzeba nam.
Sami potrafimy sobie poukładać świat.
Nie trzeba nam waszych obietnic i kłamstw.
Zmarnowanych szans, pustych słów przerywamy trans.
myślenia, odcisnęły się bliznom, pamiętam
90-lata całkiem inne realia, ludzie starali
się odnaleźć w nowych czasach nowy ustrój
dawał, możliwości wachlarz, stare dobre
albumy słuchane na taśmach, pierwsze srebra
na mieście, panele na stacjach, czysta zajawka
i nie gasnący zapał, ominęła mnie brauma, zabójcza
plaga w tle ku górze pięła się wtedy warszawa.
Baterie z telefonów, aut i schizy o świcie.
Za późno żeby wracać, za wcześnie aby odejść,
Dziesiątki pytań w głowie, żadne nie wie gdzie odpowiedź.
To silniejsze niż strach, wjebany temat jak krach,
Pierwszy tir był niewinny jak ten syfonu mach.
I zostało przybite, nigdy tam gdzie jupiter,
Głodny hajsu skurwiel z wilczym apetytem.
Sposobów multum, aby zrobić kwit w mig,
Hejterom skacze gul znów, gdy spełniasz ich sny.
Rzucam słowa , to nie anonimowa hejterska mowa
Bo mój towar zobacz to ich pięta Ahillesowa
Połowa zobacz głowy chowa ze strachu w piach
Moje notowania rosną oni przeżywają krach
Jeszcze jeden mach , strach dawno już obleciał wrogów
Bo w dupie byli , gówno mogą , jestem jak powódź
Co zalewa rynek synek robie młynek , z dymem płynę
Bo dostali cyne że zwinę im grę , zrzucają winę
Nie dociera to do nich , zastanawiają sie jak
Na bani rozgarniać, a miałem ogarniać
Tyle ważnych spraw, planowanych na dziś od tygodnia,
Ale chyba jak nie ogarnę to nie będzie żadna zbrodnia
No cóż, próbuję wstać, nogi jak z betonu
Chuj jeszcze jeden mach, trzeba sobie jakoś pomóc
Zaciągam się nachalnie,
Ale moje lenistwo rośnie wprost proporcjonalnie
Do zawartości THC w moim organizmie
Kurwa (kurwa) bankowo dziś ugrzęznę na mieliźnie (a jak)
Odreagować muszę - pomyślał sobie
Plan wprowadził w życie w 100%, że tak powiem
Ale tu mój schemat rozbija się na połowę
Dwa mahy, dwie Yamachy, albo mah i po tobie
Mach i po tobie, mah i po tobie, mach
Jeden mah na jedną nogę, wszystkie części ciała wspomogę
Mah na drogę, mah do snu, mahem se pomogę
Dobre, zapach, smak, wygląd wszystko zasługuje na Noble
Drobne w kilka osób się uzbiera
To tylko moje, wiesz, ja to kocham,
Nawinąłem ten kawałek po to żebyś go cofał,
I od początku słuchaj tego w kółko,
To cię uzależni tak jak uzależnia ziółko,
Hesik ze spółką Cezet mach za machem,
To tylko moje, a właściwie to tylko nasze.
Znów muszę wybrać imiona marzeń, którymi przylepie skrzydła
Jak odetną moje, nowe niech rosną na bliznach
Nie chcę łaknąć życia tak, że ambicja wyrzyga serce
A mróz uczuć zeszkli mnie, jak statek w pieprzonej butelce
Może, dlatego nie chcę być jak ci, tworzeni na kor po taśmach
Co tylko trzymając dziecko czują życie na palcach
Matka gotuje za dnia, żona ma uczuć antrakt
A krawat jakby mocniej wciskał grdykę do gardła
Nie chcę słyszeć, gdy zobaczę w lustrze ojca twarz
Potem wsiadł do samochodu, od roku był na lekach,
Włożył kluczyk do stacyjki, przekręcił i odjechał.
Sumą sumę ponad stówę, ciężka noga, pizda w gaz,
W lusterku mętny wzrok, pot, stres plus zmęczona twarz.
Skręcił na lewo, mach, bak pełen był przecież,
Chociaż auto jechało, to on mógł odlecieć.
Był szefem w firmie na wysokiej pozycji,
Żonę zrobił w chuja - sekretarka i prysznic.
Myśli zawisły jak on na czerwonym świetle,
Teraz tu widzę wyraźnie te znaki czasu.
Ściany płaczu... Czuć w powietrzu zapach gazu,
Szyby drgają tu od basu, kiepsko, bo nie mam judaszów.
Co do judaszów, niech poczują teraz strach,
Za bliskich ostatni mach, znów jestem w snach.
Los, piach, los, piach, znów na trumnę rzucam,
Przemyka jak cień czarna z kapturem bluza.
Ściany płaczu... Wzrokiem śledzi cię meduza,
Posiałeś wiatr, więc brat teraz jest burza.
To jest napad , wszyscy ręce do góry !
To jest napad , dawać kasę i komóry !
To jest napad , cisza , zamknąć mordy !
Wszystko co macie wkładać tu do torby.
3.Dźwięk telefonu przerywa głośną ciszę , jest tam tyle suk , że nawet ich nie liczę , jest cała komenda nawet antyterroryści , teraz ta walka z czasem zmienia się w wyścig , odbieram ,Halo ? tu lokalny negocjator ,wyjdź z rękami do góry skończymy ten maraton , skończymy to szybko to wyjdziesz bez szwanku , pójdziemy na ugodę jak wyjdziesz nam z banku , nic z tego ! chcę autokar na lotnisko , mam tu kilku ludzi oddam ich jak będę blisko , tylko bez fajerwerków policyjnych trick'ów , bo będę po kolei zabijał zakładników , k*rwa co za dzień , ja sam i mały bank , nagle usłyszałem huk i wielki !CLANG! , najpierw granat hukowy , potem wrzucili gaz , niezły roz*erdol jak na pierwszy raz , tak się skończyły negocjacje z władzą , teraz wiem kur*a , oni tu prowadzą , kątem oka zobaczyłem dwóch w hełmach , w czerni ,oddałem dwa strzały , potem wbiegli kolejni , niezła jazda jak na bank w centrum miasta , teraz koniec to wiesz na co się nastaw , na to , że widziałem jak z bronią stał , pamiętam błysk gdy było słychać strzał.
KIZO:
Bądź ziomku zdrów, zawsze sztywno stój, pomimo, że kurew, rur, za plecami czyha. Niech fart takich unika co wydają wspólnika lub cieszy się, gdy psiarnia powija. Koleżko - takim konfiturom ciężko, bo jest jedna zasada, tępić kurestwo. Ziomeczku mój, niech hajs łatwo spada, bo .?.?. jest w chacie biada. Niech zdrowie nadal, będzie cieszyć bliskich, tak jak znajome pyski, nikt nie zapomni ksywki. Niech kobieta będzie skarbem, jebać te pustaki, co ziomków otępiały i hajs brały na afisz. Nie jesteś daleko, napisz, daj znać mordo, gdy jesteś w porządku zawsze razem z hordą.
DAMIAN WSM:
Jeden buch, drugi buch, bądź ziomku zdrów. Słuchaj słów, dalej leci przekaz, znów, dalej leci temat. CS podziemia, uliczna scena, szary dym, po niej wena, ta. Prawdziwy mach, za Ciebie blant rolowany, za Ciebie gibon odpalany, ziom. Wracaj z wakacji, tam gdzie dom, to Twój schron. Koloru swego broń, Twoja broń, Twój charakter. Pozostaw tyle rzeczy, nic nie warte, nie masz nic do stracenia, postaw wszystko na jedną kartę. Elo z fartem, to dla Ciebie, rap z podziemia, nie zapomnę do Ciebie przyjść na widzenia.
Bonus RPK:
Bądź ziomek zdrów, teraz mówi BGU. Niech nad Tobą czuwa Bóg, ma w opiece każdy ruch, ten wykonywany tu, gdzie jest pieniądz zarabiany. Wszyscy chcą go full, obojętny czy jumany, czy uczciwie zapracowany, to nie gra roli. Niektórym many many, w głowach pierdoli. Trzymaj się z dala od nich, od tych pazernych, za hajs sprzedali by nawet swych krewnych. Te kurwy, kręcą choroby, jak konfitury, kapusie, frajery, szczury i głos ponory jest. W końcu nadejdzie gest - bądź ziomek zdrów, choć i nie raz dotyka smutek, dotyka ból. Ulgę, lód czuję wtedy, kiedy buch wjeżdża w płuco. Dobrze, wiem, że te rymy, jeszcze wiele Cię nauczą, dadzą do myślenia i wskażą jakąś drogę. Bądź zdrowy ziomek, to dla Ciebie rapy robię.
Szymon TUR:
Idź z Bogiem, wiara w siebie - czyni cuda. Nie ma takiej opcji, że coś się nie uda, kumasz? To życie, albo ciśniesz pełną parą, albo utoniesz w nie bycie. Dobrobycie każdy by chciał zadomowić się na zawsze, to nie takie proste, trzeba zapierdalać raz dwa. Oczy w koło głowy, bo nie zawsze z Tobą fart, jak ja to znam. Dobry złoty też ogarniam. Mam swoją jazdę i tępa nie zwalniam. Wiesz o co chodzi, życie kiedyś wynagrodzi. Ciężko w potrzebie, gdy niektórzy walą w chuja, takie czasy i nie wolno tu zamulać, elo.
Tam gdzie leci ten rap
Zawsze będzie mój skazany brat
II.
Tam w ciemnościach i czarnych snach.
Widzisz kogoś łapiącego jeden mach.
W czarnej dzielnicy.
Kroczy ten człowiek na ulicy.
W historii zapisany jako ten wybrany.
On opisany on swymi przeżyciami spisany.
Ta siła w mych rękach się zbiera
Ja życie i śmierć wszystkim dobieram
Ja tym decyduje bo ja tylko to czuje
Bo to jak ten sztos
Jeden buch jeden mach
Pamiętaj wiec co to jest brat
Pamiętaj wiec co to jest brat
Tak to zostanie
Nie prosze o ostatni taniec
[Szkatuła]
Rozpacz ogarnia, zmarniał niejeden dzieciak dobrze się zapowiadał lecz zatonął w uciechach, kieliszek, mach i krecha, coś jak letarg jebać syf ten, jak nie masz nic prócz pecha może zniszczyć cię system, jak ja taki typ, że czas pomyśleć by coś zmienić, to co zaklęte w umyśle pcha nas wszystkich do ziemi, jak masz możliwość przemysł, nie masz racji, to przemilcz. Nikt nie da nam zbawienia wszyscy tym zniewoleni, od lat uzależnieni, zgubieni, psy patrzą krzywo, życie nas nauczyło pęka słabe ogniwo. Śmierć zbiera swoje żniwo, cmentarze pełne rozpaczy tylko pod wpływem straty pojmiesz co ile znaczy. Jebane życie raczy, rarytasy z tacy niuchasz ktoś ci da dobre rady ty i tak nie posłuchasz rap, że nie siada mucha, muka czyha za rogiem, życie nas nauczyło, że przyjaciel był wrogiem.
[DDM]
Teraz kurwa wjeżdżam i wszystko jest okej, ja robię to jak chcę, a ty kurwa poznaj prawdę, żywisz się kłamstwem nie bo na więcej cię nie stać, oprócz kurestwa nie zaznałeś w życiu szczęścia, taka jest prawda bo na faktach oparta, życie nauczyło jak ominąć kurwa diabła. Chce słyszeć aplauz, a nie szelest grubych kwitów, zamknij mordę weź to kurwa i nie pyskuj.
Dwudziesty pierwszy wiek tutaj czas nie goi pan, dziewiętnaście wiosen mam moje życie to jest chłam, może i mało przeżyłem, ale życie nauczyło, nauczyło mnie pokory ziomek, tyle by to było pierdole twoje zdanie, rozpieradlam twoją banie. Wiem co mam robić, przekmiń wersy na śniadanie. Tą ósemke brat wbijam tu dla ciebie, życie nauczyło by nie znaleźć się na glebie.
Co mnie życie nauczyło nie streszczenie tego w wersach. Proste, że bym chciał lecz nie ma na to miejsca. Rap prosto z serca bo tylko taki pisze, nigdy nie będzie tak, że odstawię tutaj lipe. Dwudziesty piąty rok prawie cały już przeżyłem, więc mi nie pierdol, że się nic nie nauczyłem, ja w każdą ?? wbijam dziś tą zwrotką, dzieciaku jak to posłuchasz może wyjdziesz na prostą.
Nie spoko, możesz ściemniać tak pannom,
Później lecisz, a ona jest senna jak Ayrton
Nasz styl jest dziki nie od dziś na majkach
Sikam na ciebie kiedy ty śpisz na jardach(?)
Pamiętasz Wild Style, czasy nuty na taśmach
Tym nowym kotom sprzedałbym buty jak Deichmann
Jak jesteś writerem to taguj flamkiem
Jeśli jesteś thugiem to przyładuj klamkę
Jeśli trzymasz klamkę to otwórz drzwi
widzisz więc uszami to, że każdy z nas chce
zrobić coś co da satysfakcję
nie tylko nam ale również wam
właśnie po to jest nasz polski rap
kolejny track mocny jak kolejny mach
poczuj satysfakcji smak dzieciak
dla każdego co innego satysfakcjonującego
inne inspiracje, inne fascynacje, jasne
każdy ma wspomnienia własne, niepowtarzalne
we mnie siła godła narodowego,
patrz, skrzydła rozpościera symbol orła,
to moje miejsce, serce, mowa,
czysta zajawa, ambicja zdrowa,
szybki mach na rejonach Emokah i Ursynowa.
Jedni żyją myślą twórczą, inni żyją myślą samobójczą,
tak jest tu nad Wisłą,
którą płyną ścieki ludzkich myśli,
ten kto je oczyści zaspokoi smak ambicji.
widzisz więc uszami to, że każdy z nas chce
zrobić coś co da satysfakcję
nie tylko nam ale również wam
właśnie po to jest nasz polski rap
kolejny track mocny jak kolejny mach
poczuj satysfakcji smak dzieciak
dla każdego co innego satysfakcjonującego
inne inspiracje, inne fascynacje, jasne
każdy ma wspomnienia własne, niepowtarzalne
we mnie siła godła narodowego (popatrz)
skrzydła rozpościera symbol orła
to moje miejsce, serce, mowa
to czysta zajawa, ambicja zdrowa
szybki mach na rejonach Emokah i Ursynowa
jedni żyją myślą twórczą
inni żyją myślą samobójczą
tak jest tu nad Wisłą
którą płyną ścieki ludzkich myśli
kiedy biorę torbę chce we własnym domu obudzić się rano.
Qlop:
Jak mój kuzyn Buba, nie pytaj się mnie na chuj
jaram i najarany pójdę do piachu
zapadnięte poliki od zachłannych machów
jak nawijasz paku doświadczenie w tym fachu
plus orient chłopaku jak omijać patałachów
więc za bezczelnego sobie zwijam kija,
a innego niewinnego właśnie zawija kia
Ej, dajcie mi spokój, już dziś nie chce widzieć was,
Chce być sam,
Pusty pokój, święty spokój
Intensywny zapach z skuna jak z coffee shop'ów
Kolejny mach, bez pośpiechu spokojnie
W godzinach nocnych jakby czas leci wolniej
Znika tłum, ćichnie szum, zasypia miasto
Śródmiejski wgląd mam dla siebie na własność
Tu gdzie w godzinach nocnych światła nie gasną
Sprawdź mnie te
To PDG Kartel Q eL O Pe wykłada swoją kartę
Więc więcej THC grzeje Cie żar ten
Serio nie żartem, bo byłoby nietaktem
Faktem poparte synu jak mach ten
I raptem Rap ten stanie się jak tlen
Ja szlak tre i [?]
Choć na pełnej piździe jak Colin Mcrae
Bo albo to coś warte albo zaliczę parter
Synku, jestem w budynku... jestem na dachu,
Jestem na haju, brachu
Nie czuję strachu.
Nie słucham ""ochów"", ""achów"",
W chuj biorę machów.
Strzelam z kałachów, chłopaku
Umiesz, porachuj.
Synku, jestem w budynku, every day I'm hustling.
To dla ziomów, którzy unikają min,
Die Jungs ausm Block guck hier Gural i Sido
Tak rymy idą, wbijam się jak klin w bit
Deutschland, Polen, Poznań, Berlin
Ich seh aus wie ein lump, doch ich bin leuten viel geld wert
Und ich mach weiter bis mich die ganze welt hört
Ich bin gerne bei MTV und VIVA, doch ich geh nie wieder zu NBC-Giga
Poznań - Berlin, von Ghetto zu Ghetto
Das Leben ist schön, wir fühlen uns wohl im Dreck yo
Das ich der beste Deutsche bin ist echt kein Zufall
1. Znowu kłótnia w domu zamiast oddech spokoju i mach tytoniu w cieniu szarych bloków. Z boku na winklu obcinka, łyk piwka i gadka co zrobić by zarobić a sie nie narobić. Tysiące tych historii nie mów mi o uczciwośći krzyk przerywa ciszę, ojciec tej dziewczyny znowu pije, wydziera jape. Znowu słyszę kładą nowe elewacje, szarości nic nie ukryje zapijają życie, zdrowie polej widze ja też dzisiaj pije i nie potrafię być gapiem idę, wpierdolę sąsiadowi by dziewczyna do snu mogła spokojnie się ułożyć . Po drodze sąsiadce zakupy wniosę na czwarte dla mnie to nic ale to coś dla niej. W kielni pusto raczej całą kasę topie w rapie ale jestem bogaczem bo na blokach mówią że jestem dobrym chłopakiem.
ref.:Wspólny szacunek w kiblokach to bezcenne dumnie w biedzie tego nikt nam nie odbierze. Bezinteresowna pomoc to bezcenne od zawsze na zawsze w sercu mam to miejsce, przyjaźń choć ma kolce to bezcenne jak miłość matki, która kocha sercem spełnienia marzeń wszystkiego co najlepsze życze wszystkim wam szczerze.
2. Przyjeciel pije on załozył już rodzine brat basta nim zmarnujesz życie też wypiję. Ku pamięci których nie ma wilku browar młody każdy z nas pamięta. Kolejny wyjechał bo nagrabił sobie z prawem na osiedlu sajgon. Młotek w łeb, maczeta w klate tsw, Ksc bracie..! Jak reporter wojenny zapisuje to na śladzie. Studio centrum nowa huta uciekam przed bagnem wybieram zajawkę Mastas Squad na Zawsze. Choć blisko ulicy żaden ze mnie gangster daje wiarę prawdę, nie cukrową watę. Pamiętajcie utrzymajcie przyjaźnie razem zawsze łatwiej, fajniej. Grill i piwko nie umierasz na chacie, co jest grane..? Kocham to osiedle na zawsze.
ref.:Wspólny szacunek w kiblokach to bezcenne dumnie w biedzie tego nikt nam nie odbierze. Bezinteresowna pomoc to bezcenne od zawsze na zawsze w sercu mam to miejsce, przyjaźń choć ma kolce to bezcenne jak miłość matki, która kocha sercem spełnienia marzeń wszystkiego co najlepsze życze wszystkim wam szczerze.
3. Budzik, budzik kanapki na szybkości by się nie spóźnić kasa robocza żaden zarobas chłopak, który pokochał ludzi i ulice gdzie życie płynie z miesiąca na miesiąc. Przyszło na świat dziecko mieszkałem z rodzicami, szacunek chłopak pracuje by rodzine wykarmić ale ciągle brakuje a też by chcieli poczuć klimat wakacji. Mieć własne lokum nawet nie wspominaj daj spokój czekają na przydział tak rok po roku a rachunki podatki na pijawki trzeba płacić. Dużo miłości dla ulic kamieniczek, bloków na baraki wiem że potrafisz ogarnąć plany jak to zrobił bercik. Weź sie nie żale tylko piszę bo może życie nas nie kocha ale my kochamy życie.
i brak mi czasu, który nadal prędko spieprza w latach
brak mi wieczorów, kiedy nieznany był melanż
pierwsze pary, niektóre z nich przetrwały do teraz
my w klatkach lub melinach bo często lało za dnia
przynosiła rap na taśmach, nagrywała nam go z radia
dziewczyna jak każda inna, miła jak żadna
była jak czarna bila bo wpadała tam ostatnia
i nigdy nic nie piła, zawsze dwoje trzeźwych oczu
a gdy wychodziła nie umiałem do niej więzi poczuć innej
Każda ulica nocą jest do przejścia
A bliskich odejścia nie są okrutne
I tu zwrotkę utnę
Ref.x2
Jeden mach jestem w snach
Słodkich tak, że chciałbym tu zostać
Łatwo jak piach jest je rozwiać
Jeśli tylko prawdę chcesz poznać
Oco chodzi?
Ja pierdole
Ej, ale chuj
Mam pięć palców, pięć palców w jednej ręce, mam drugą rękę, kolejne pięć no więc kręcę,
palec wskazujący i mój kciuk tipa trzyma, leci gras do bletki zaraz i poleci ślina, ej,
czyja to wina, że ja tak lubię palić, biorę bucha w płuca i przestaje się wam wszystkim żalić, tej nie chcę się chwalić, lecz ostatnio nie narzekam biorę szybkich parę machów wena sama na mnie czeka, nie znam człowieka co nie lubiłby zajarać, dlaczego policyjne kurwy chcą nas za to karać? Dlaczego nie możemy w tym kraju legalnie palić? Obaliliśmy komunizm, żeby gniótł nas kapitalizm. Mam już dość jebanych mediów i naszego sądu, słuchania polityków oraz ich chorych poglądów, to jest bunt przeciwko wam skurwysyny, przyjdzie na was czas kiedyś się rozliczymy
REF:
A ja palę, cały czas sobie palę, idę tak przez życie, przymrużone oczy mam stale
i choć wiem, że robię to na przypale, nie zastanawiam się ej, po prostu palę.
x2
Ilu nas tu czuję się jak w domu
Bo zmuszacie nas do łamania prawa jaraniem gibonów
(Wciąż) wmawiacie głupie regułki nie kumatych ciągniemy do Holandi bo nie chcę siedzieć za baty.
Mówię wam, że za dnia, od dnia w którym pierwszy promień
Nie dał nam spać a wsatć, nie pomogłem sobię, ten pierwszy wdech i mach, wzmocnił
mój krwiobieg, nieważne gdzie i jak, jak mam stól i sofe odwiedzę sobię kraj w
którym ona jest Bogiem, gdy życie biegnie jak błogo stan, (pobłogosławione)
od kiedy jestem tam odnalazłem swoją drogę, grube jointy 2 tam gdzie ja rozpalone
Centrum Polska, jaranie, oduchonie nielegalnie,przemycane
Chodź spłonął Metropoli a Babilon też spłonie
dla tej muzyki nie nadejdzie nigdy koniec
moc tej 16 gorące dźwięki
na zawsze zostawią ślad w twej pamięci
dziesiątki tracków utrwalonych na taśmach
setki koncertów które zdążyłem zagrać
i w wielu miastach udział w przeróżnych akcjach
muzyczny testament zapisany w tych wibracjach
manifestacja tego co zostanie po nas
[Tadek]
Z fazowana ekipa do coffeshop’ów wbita
Z wielkim lolkiem Holendrów wszystkich wita
W kabriolecie ściągam dach i czuje się jak w snach
Kozacki jest tu stuff podkręca każdy mach
W okół różne języki z Europy Ameryki
Skośnoocy Japończycy z dreadami Jamajczycy
Diler koksu gotówkę szybko liczy
Ja idę z grubym skrętem choć jest zakaz na ulicy
[Wilku WDZ]
HG WWA i Firma KRK, tak
Jeden mach uzależnia jak crack rap
To nie dla sosu nie dla braw, patrz
Oceń sam kto daje lak, od kogo bije blask
WDZ znów gości w twoich snach, fakt
masz kolejny takt, kolejny track nie idzie w las
Palenie, palenie, palę ja i pali mój brat
Palenia, palenia w płucach mych ostatnio brak
Trzeba robić sobie przerwy, taki to prawdziwy fach
Palenie, palenie, lepsze niż same papierosy
Palenie, palenie, bongo mach wywołuje łzy
Palenie, palenie, palę ja i palisz ty
Palenie, palenie, palą ludzie całe miliony
Palenie, palenie ciągle jest tu zakazane
Chociaż masa ludzi sięga po marihuanę
Utajniony jak akta
Katarakta
Dla umysłów słów nie opartych na faktach
Fakt jak każdy inny a jak piach w oczy
Mach w płucach i zaskoczy
I ci jak zapadka także
Jakże to inaczej może być fakt że
Jestem tutaj wiesz niczego nie zmienia
Tak sam na sam namawiam do myślenia
Bycia na haju
Wchodzę do stawu
Na skraju kraju
Staw bałtycki
Poetycki mach to Deja Vu
Jaskra już nie zagości
Bo odchodzi od zestawu
Dużo stawu
Zagraża prawu
senna nie raz, droga do celu, więc dociera nie wielu.
Widzę światło w tunelu nadzieja umiera ostatnia,
wiem że dotrę tam, gdzie czeka na mnie moja dusza bratnia,
nocą czuję się jak za dnia, skrapla się na plecach strach
uspokaja jeden mach, śledzimy to co w naszych snach
blask bezsennej nocy dziś zwiastuje kłopoty
wciąga jak narkotyk, zamykam oczy i mam loty,
niektórzy jak roboty za banknotem tyko gonią
kiedyś miałeś wszystko, dziś nic zabierasz ze sobą.
Swieży, dobry , nowy materiał a nie list the best of ten
To ten sam co przedtem z nowymi doświadczeniami, z tymi samymi ziomami
i z tymi co dopiero go poznali
Znowu posypie się grad słów, znowu posypie się grad rymów
znowu to trafi do waszych głów, znowu łyk mach buch
Dajcie troche luftu, bo nie ma czym oddychać
wystawcie głośniki na parapet żeby to było słychać wszędzie
I oby nie było lipy, ojj co to będzie jak usłyszą to ekipy
będą mówić : dziś są urodziny Ani, ani moje, ani twoje tylko naszej fali
tyle lat minęło i życie swoje pokazało,
dawniej biegałem za piłką bo się nie melanżowało.
Teraz szkoła, w rapie odnalazłem cząstkę siebie,
weekendowe najebki, moment gdy poznałem ciebie,
pierwszy sex, alkohol, pierwszy mach prosto w płuca,
to chujowe uczucie kiedy cię kobieta rzuca.
Nie zapomnę tego co powtarzał zawsze dziadek,
musisz uczyć się na błędach tylko wtedy dasz se rade,
nie zapomnij wnuku, kieruj się tym co masz w sercu,