inne słowa w okolicy litery o: omówić, Office, opodatkować, odstrzelić, odtrącać
Kto w Polsce śpiewa o obawa ? To między innymi A.J.K.S., Ada Rusowicz, Afro Kolektyw. Strona Paroles.pl to jedyny taki słownik polskich tekstów, możesz znaleźć każdy wybrany wers. To coś więcej niż definicja słowa .. To prawdziwa super-encyklopedia zaklęta w wersach. To coś więcej niż mp3, youtube, wikipedia, czy piracka piosenka do ściągnięcia. To skarbnica najlepszej, rozśpiewanej poezji, w której możesz szperać do utraty tchu. Używaj wyszukiwarki, ale pamiętaj że ma coś w sobie z oldschoolowego słownika języka polskiego - wpisuj pojedyncze słowa w liczbie pojedynczej. A jeśli to za trudne, spróbuj wyklikać katalog A-Z. A znajdziesz prawdziwe perły! Powodzenia internetowy wędrowcze, to naprawdę miłe spotkać kogoś kto jeszcze czegoś szuka.
I już mam wypieki: chleb, ciasto
Niestety, nie wiem jak to się robi
Mówię sobie: znajdź coś w manualu z psychologii
Może to: ""wiesz co chcesz, to bierz to
Luzik, wszystko psujesz z obawą na wierzchu
Duży chłopiec poluje, nie stoi jak penis
Użyj sposobu"" tak znalazłem się na ziemi
Krzycząc ""o, spójrz nie oddycham
O, zrób mi manewr Heimlicha""
mnie, mnie, mnie
W każdą noc, w każdy dzień,
Zostań tu, nie oddalaj się.
2.
Bez obaw i świadków,
Pobiegnijmy w deszcz,
Zatańczmy na palcach,
Niezdarnie chwiejąc się,
Dłonie mam spokojne,
"
Powietrze pachnie obawą
o wciąż nienajgorsze jutro.
Za parawanem tłustej mgły
stoję, patrząc z niepokojem w dół.
""Oby się tylko nie przewrócić""
Gdy siebie czasem dosyć już mam,
Gdy w deszczu pod górę, pod wiatr
Swe życie pcham,
Na przekór złym myślom i snom,
Bez obaw, co w każdym gdzieś są,
To jedno na pewno dziś wiem,
Że lubisz mnie choć trochę.
Pokochaj moje marzenia,
Zielone tak, jak trawy z moich rodzinnych stron.
Te słowa działają jak opium
Altersi są tu obok
W końcu na eksp wchodzą, to trzech dobrych logo
Daję lege to dotrze do was, mocne słowa podam
Jak Altowy slogan i bez obaw lek mam nowy
Zobacz! w naszych tekstach lekcja mowy
To jest tak, ty wiesz, że jest tak
Kiedy zacznę ekspac to kurwa nie mogę przestać
To jest tak, ty wiesz, że jest tak
Pomiędzy było a co jest
Pomiędzy dniem a dniem
I ponad naszych obaw lęk
Zapomnij go
Unieśmy cali się
Zostawmy rozkrzyczany świat
Jak pod stopami mróz
Delikatną rzekę, która mi oplecie ciało
Sięgnie moich warg
Czekałam na Ciebie, tysiąc lat
Nosiłam Cię w sercu, czułam w swojej krwi
Byłam twą obawą i pierwszym pragnieniem
Obiecałeś dać mi morze, które mnie ogarnie
Obiecałeś dać mi morze, które mnie nasyci
Delikatne morze, co mnie ukolebie sobą
I przeniknie mnie
jak widać odbywam podróż a rap to moja wiza
flow bez podrób stawiam ponad dizajn to wywołuje uśmiech a la mona liza
analiza sceny każe mi płakać
ale jak mes i blef powiem tylko ""aha""
nasza scena umiera lecz bez obaw
bo moja przyszłość nie jest czarna jak żałoba
a kolorowa niczym tęcza spiętrzam słowa
olewam czerń bo nie chce wyglądać jak wdowa
ponad połowa artystów dziś na półkach
Z chaotycznych myśli i prostych słów,
Ułożysz mnie,
w całość ułożysz mnie
Z ciszy nocy, z hałasu dnia,
Z moich wszystkich obaw, wypitych kaw,
Ułożysz mnie,
w całość ułożysz mnie
Z rannych rozmów, leniwych dni,
Z przeczytanych wierszy, ulubionych płyt,
Bo przecież kurwa jakoś, musisz się tu utrzymać
Rząd ma to w dupie, ten kryzys gospodarczy
Zagarniają to dla siebie, mówią że im nie wystarczy
Świat się kręci dziś wokół pieniądza
Trzeba żyć honorowo, z godnością i bez obaw
REF. 2x:
Jeśli sprzedałeś - radź sobie sam!
Ulica sztywno olewa taki chłam
Nie zaznasz dnia, bez upokorzenia
Tak łatwo czujemy obawę
Przed nowym i nieznanym
Tak łatwo wtedy ruszamy używając pięści lub głów
Tak łatwo jest nas przestraszyć tym czego nie rozumiemy
I głupio patrzymy przed siebie tak łatwo nas oszukać
Te wartości wpajane od dziecka i przykład dany
Bo fundament to podstawa, na której z czasem wznosisz ściany
Stabilny grunt plus wewnętrzny ład
Jest tutaj tym, co sprawi że nigdy nie zostaniesz sam
Będziesz zły, martw się masz wszelkie podstawy do obaw
Karma wraca - tyk tyk - w podłodze bomba zegarowa
Nie wmawiaj, że musimy być tolerancyjni
Homoseksualizm startem - meta przy pedofilii?
Nie jestem naiwny, nie popieram wynaturzeń
Ciężar bagażu na plecach napędza mnie co dzień
Strefa ciemnych obrazów, od razu mieszana z błotem
Też - wiem, co to problem, wiem jak kusi diabeł
Gdzieś na horyzoncie pies szykuje obławę
Obawę nieraz miałem, nieraz bałem się jutra
Lecz zostałem przy swoim, bo wiedziałem, że Bóg da znak
I dostałem go, poznałem smak zwycięstwa
Dziś zwiedzam miejsca, przekazuję swój potencjał
Dbam by moja prezencja to była półka górna
młody Bóg,młody Bóg.
[Bonus RPK]
Młody Bóg leci w cuk świnia krąży po blokach
to nie koka a gówno co się świeci jak brokat
leci w nocha bez obaw,pierdolony małolat
on to kocha,gdy to ścierwo nim trzącha
minie kilka lat on nawet nie zauważy
jak mu mózg się wyparzył jak się zmienił na twarzy
chemia zniszczeniem darzy coś jak zabawa z klejem
Miałem takie przeczucie nieunikniętego błędu.
1. [Arturo]
Jakoś czułem, że tak będzie, skąd wiedziałem? Nie wiem.
Niejeden raz już to miało miejsce.
Chciałem to powiedzieć, ale obawę miałem, że zapeszę,
a i tak kurwa, nie minęliśmy się z pechem.
Sytuacji wiele, gdzie być nie powinienem,
zdążyłem się przyzwyczaić, że i tak tam jestem.
Gdzie nieodpowiedni czas i miejsce.
I znów zostanę sam z pytaniem do gwiezdnych bram
Ref: Wciąż czekam na twój pusty list bez słów, aaa
Bez liter, mórz, aaa, to słowa rozłączyły nas,
I wcale nie żal dla mnie przeszłych dni, aaa
tych dziwnych snów, aaa, obaw i wątpliwości.
Naj na naj naj...
Naj na naj naj...
2. Gdy nastanie nowy dzień, aaałł
Słonce znów zabierze mój nieziemski sen
Wiodę peleton najbardziej wytrwałych
Drużyna A, siedmiu wspaniałych
Z dzikiego zachodu, świeży to produkt
Zaspokój nim trzęś największego głodu
Bez obaw (spoko), ta gra jest czysta
Gdzie dwóch się bije tam jestem, korzystam
Pokonuje dystans (pokonuje), przewagę zwiększam
Udowadniam, że oryginalność zwycięża (zwycięża)
Samozaparciem, ja o rolę oręża
Myślisz, że nic nie wiem? Jesteś z nim w Berlinie
Jesteś z nim w Berlinie
Paczka papierosów wciąga wciąż mnie w nałóg
Żyję w taki sposób jakby z kryminału
Jestem pełen obaw, co ciebie tam trzyma
Czy to jego powab, czy urok Berlina?
Czy urok Berlina?
W to, co widzę, wierzę, nie chciej się spowiadać
Oto miasto Berlin, nic nie opowiadaj
Sieć zdarzeń, emocji, obaw, marzeń, dążeń, wszystko szybko, za szybko
chciałbyś każdy watek prowadzić czujnie w trosce o spraw przebieg,
a znów drogę Ci jak czarny kot czas przebiegł,
chciałbyś wszystko zrobić dobrze starannie, najlepiej jak umiesz
dajesz z siebie wszystko ale znów się psuje coś, z rodzina, dziewczyna, w pracy,
Strach że wrak trumną może być
Dokąd iść, którą wybrać z dróg
Dać już spokój, czy nadal wierzyć w cud
Tyle nerwów, które wybrać drzwi
Tyle obaw, nie wiem dokąd iść
Sen mi z powiek zgania nocny strach
Prosze Boże daj choć jeden znak
Słony wiatr czasem już mnie mdli
Strach że wrak trumną może być
Dzień po dniu, dla każdej nowej chwili / D e
Nowych sił udziela mi mój Bóg / A D
Wiem, że Ojciec dziecię swe posili / D e
Żyję więc bez obaw i bez trwóg / A D
Ten, którego miłość nie ma granic / D G
Wie najlepiej, co ma komu dać / A D
Ból zmieszany jest z radości łzami / D e
Znój i trud, spoczynek błogi ma / A D
W świecie własnych wyobrażeń o życiu
Z zazdrością przyglądamy się innym ukradkiem
Jak tańczą swój taniec od świtu
A my chwiejni niezdarni codziennie
Wychodząc na parkiet z obawą
Patrzymy na lekkość kroków tancerzy
Stąpając zaledwie z lewej na prawą
Ref. Jak to się stało, że to nie o nas
Tam gdzieś w kolejce rozmowa się toczy
Gaśnie papieros, gaśnie światło
Chdnik zbrukany kostką brukową
Mam propozycję, jest odlotowo
Jak kameleon zamieniam się w słowo
Nie ma strachu bez obaw
W mieście z czterema wieżami
Nie ma dymu bez ognia
W tłumie wolnością pijanym
No proszę wróć no proszę wróć
daj mi szanse nie zostawiaj nie zostawiaj mnie tu znów
potrzebuje Cie jak kwiatek który potrzebuje deszczu
bez ciebie też ja więdnę umrę i stanę w miejscu
Proszę nie rób mi tego mam jakąś tu obawę
czy ty wiesz jak ja Cie kocham czy ty zdajesz sobie sprawę
To dla Ciebie To dal Ciebie pisze wiersze
To dla Ciebie to dla ciebie chcesz ich więcej
Ja będę zawsze blisko kiedy będzie bardzo źle
lecz co do jej urody,
nie odkrywam żadnych wad.
Ref:Jak myśliwy ją upolowałem,
okazję wykorzystałem,
obaw w ogóle nie miałem,
by z nią być bo być chciałem.x2
2.Miód malina, ta dziewczyna,
w prost cud malyna,
słodka landrynka z niej,
na moich barkach są, te spojrzenia ludzi wyniosłych zazdrością,
skutych nieprawością, nieczułych na krzywdę drugiego człowieka,
jak rzeka, Potok słów, płynie z ich ust, a ich prawdy tak
do brody dawno obrosły już,
ja śpiewam pełen radości, bez obaw, pozytywny roots, wiadomości.
ref :
Bo to miłość, to miłość, to miłość, to miłość, to miłość otacza mnie,
Bo to miłość, to miłość, to miłość, to miłość,
Bo to miłość, to miłość, to miłość, to miłość, to miłość otacza mnie,
Noc przecież młoda tańczmy w tę melodię.
Niech nasze Ciała wpadną w ciemność, już na zawsze.
Chcę spojrzeć w twoje oczy, jak to grzech niech spłonę.
Chociaż czasem nie mam siły, już naprawdę.
Zabierze nas ten taniec, do świata bez obaw.
Do świata bez Boga, choć ten świat mamy u stóp przecież.
Jesteśmy sami milczmy, zatańcz więc moja
ten jeden taniec dla mnie, bez słów jeszcze.
Bez snów wiem, że noc może być spokojna.
Relax sto procent, Tego chce tego chce, tego chce
[ Arturo JSP ]
Wariackie życie, takie mam jakie kocham
Nikt mi tego nie zabierze, to cenniejsze od złota
Lece bez obaw, bo jestem z ziomkami
Z nimi na pewno nie zginę, tysiąc wyjazdów za nami
Nie znany teren, a czuje się jak u siebie
Jestem w stolicy zabawy, to szaleje
Jest jazda, zamieszanie którego twa bania nie ogarnia
To pozwala mi nie stać się insektem w tym mieście przestępstw
Ref. (x2):
Życie...
Każdy ma receptę na poprawę
Wystarczy tylko chcieć, przy tym pierdolić obawę
Do odważnych świat należy, kto w to nie wierzy
Nie ma szans swych umiejętności zwiększyć
Karat NM:
Powiem wam teraz zatem jaki mam na życie plan
Odkąd płomień nadziei się we mnie tli
Niecierpliwą obawę przeradza w krzyk
Póki woda w strumieniu znajduje własny dom
Zagubiony co krok, być może Bóg
Chcę wymazać te gorycz, gra warta słów
Między czernią a bielą
Jednak właśnie przez sentyment za te wszystkie dawne lata
Ja nie chciałem aby pięść ma spadła na dawnego brata
Nieźle to przeinaczyłeś ale w rapie niby lepszy
Zatem ciesz się że tą walkę możesz toczyć tu na wersy
Bez obaw ja nie zazdroszczę masz talent sukcesu życzę
Lecz nas kurwa nie obrażaj bo marne będzie twe życie
Przyjdzie czas długi odrobić ty mój dawny przyjacielu
Jak nie w Niemczech na ogórkach to w Holandii w Coffeeshopie
ref.
"
Któż chciałby znać niepewność którą ja znam
Tą ciągłą obawę, o następny krok
Któż mógłby iść tak po omacku jak ja
Nigdy nie wiedząc która wybrać z dróg
Ref. Ile już chwil minęło gdzieś obok mnie
Nie zostawiając mi nic
A pan władza wciąż bardzo się stara,
By młodym życie łamać bo musi spotkać kara.
Co za baran utworzył to prawo?
Do jednego worka wrzuca heroinę z trawą.
Codziennie z obawą ludzie chodzą po ulicach
Bo policja zaglądać do kieszeni ma zwyczaj.
Jeden mały przypał komplikuje sytuację.
Codzienność czy sąd kto kurwa ma rację?
Za skręta skurwielu za kratami wakacje.
Ja pamiętam ten dzień sms’y i słowa
Wtedy w końcu przestałaś być anonimowa
Wspominałem o pudle, o kłopotach, rodzienie
Jestem gotów zaniechać wspinaczkę na margines
Ty na przekór frajerstwu i pomimo swych obaw
Szczęściem dla mnie postanowiłaś zaryzykować
Dziś mam ciebie przy sobie, taką piękną, subtelną
Już od dawna uważam, że powinnaś być ze mną
Masz tu prosto ode mnie nuty pokryte prawdą
Dzieciaki mogą zabić Cię dla nowej pary spodni
I uwierz mi na słowo, oni są do tego zdolni
Na lewo mur, na prawo mur i wszystko już Cie drażni
A w mordę możesz dostać tu bez specjalnej okazji
Ludzie są pełni obaw, mają dość klepania biedy
Lecz mało kto się w ogóle wsłucha dzisiaj w ich potrzeby.
Ref.
Raport z rejonów, z których tak ciężko jest uciec
I rzadko kto Ci spojrzy w oczy ze szczerym współczuciem
Pewnie chciałbyś cos nagrać, lepiej kurwa zapomnij
Czasem mniej znaczy więcej, taka szczypta ironii
Już nie boję się śmierci, ale nie chcę umierać
Nie zawaham się zwrócić z prośbą do przyjaciela
Teraz bez obaw w sercu, cały czas tam gdzie prawda
Znów przedstawiam ci własne życie w najgorszych barwach
Kurwy skaczą do gardła i szykują mi stryczek
Mam tu ludzi takich jak ty, na których liczę
Dawno mogłem się poddać i się zamknąć sam w sobie
Rzucić wszystko, do dziś chować twarz w dłonie
Ale jestem inny niż tamten ja z kiedyś
I zmieniłbym wiele mogąc to jeszcze raz przeżyć
Noce już od dawna nie budzą w nas obaw
Toteż mimowolnie ucze się liczyć czas w nowiach
I Ty patrząc w moje oczy mówisz ""Patrz na siebie""
Wiem że mimo wszystko nie jest mnie stać na Ciebie
Mówią że szczęśliwi czasu nie liczą- prawda
Chce dziś podziękować żonie, za maleństwo trudny czas
Bo to ona tuz pod sercem nosi szczęście z dwojga nas
Nosi szczęście z dwojga nas
2.
Tyle osób to przezywa, dużo obaw krąży w nas
Jeśli nie wiesz o co chodzi, będę ojcem drugi raz :)
Ref.
Chce dziś podziękować żonie, za maleństwo trudny czas
Bo to ona tuz pod sercem nosi szczęście z dwojga nas
że pozwolił poznać tego dzieciaka.
Zżyć, przystosować się i odkryć,
nie potrzeba mi pokryć, zapewnień.
Pewnie, że jestem hetero,
bez obaw Jurku.
Szacunku kilogramy lecą,
jak farba jointlovers na ściany,
bo ja ciągle wierzę, że się dogadamy
mimo że w kilku kwestiach się nie zgadzamy
Nie oszukasz przeznaczenia, nie oszukasz go.
Nie oszukasz przeznaczenia, nie oszukasz go.
Nie oszukasz…
Biegniesz w lewo, ono w prawo
Przykryte twoją obawą
Dobrą radą cię nie poczęstuje
Moje życie codziennie eksploduje
Wszystko co powiem odleci w nieznane
Te słowa zostały zapisane już dawno
On swe życie oddał właśnie dla mnie
Wart, jestem wiele wart - życie Jezusa
Życie Jezusa
Dosyć ciągłych lęków, że nie sprostam wymaganiom innych ludzi
Po co tyle obaw przed opinią, że mnie znów ktoś odrzuci
Przecież jestem cenny nie dlatego, że potrafię, że coś umiem
Jestem bardzo drogi w oczach Boga, kiedy już nic nie mogę
Bo ja jestem wart, jestem wiele wart - życie Jezusa
W Jego oczach jestem skarbem
I ja mam chęć jej zakosztować
Tak, jak Ty, chcę z życia brać
To wszystko, co mi się spodoba
Nie chcę już uśmiechów Twych
Za cenę łez i wiecznych obaw
Nadszedł dzień, że tracisz wpływ
Wyzwalam się ze wspomnień złych
Choć dobrych też
Bo przecież wiem, na sposób swój
W polityce każdy mecz rozegrany dawno jest
Tu nie ma żadnych obaw, tu nie ma nigdy wielkich strat
Wszystko zapłacone już i wszystko obgadane
Wygra kłamstwo i obłuda, nie ma miejsca tu na cud
Polityka w piłkę gra, więc uczciwość poszła precz
Drukowali każdy fakt, można kupić każdy mecz
Dopiero kiedy rany
Pokryją wasze ciała
Zrozumiecie wreszcie
że ludzkość oszalała
Mówią: nie ma obaw
Amazonia jest daleko
To nie jest nasz problem
że ktoś ją wycina
Ale zawsze gdy szerzej
Wkładała spódnicę nie przestając krzyczeć
I kiedy w popłochu opuszczała pokój
Myślał że tak wyszło bo jest egoistą
Czując złe oblicze samolubnych życzeń
Bez najmniejszych obaw wyartykułował:
Bardzo lubię Cię gryźć oh yeah
To nie tak że ty dajesz nic nie dostajesz
Gryzę ja gryziesz ty więc powiedz mi że
""Badzo lubię Cię gryźć oh yeah""!
spieprzaj
nie zabieraj mi mojego powietrza nie chodzi mi o jego ciężar ciężkie jest
to co rozpieprza
wiesz ja byłem, jest trwam będę Mario będzie robił błąd za błędem
zobacz bez obaw pod tym względem ziomuś ja rapuje do mikrofonu ej
I na koniec cała sala ułł HałAassssss
Dj Buhh..... joł freestyle ekskulywzny freestyle dziś dla wszystkich
młodych MC którzy chcą pojechać z Warszafskim deszczem i ... Sprawdź to
TeDe.
Zatrzymałem to dla siebie, jak ostatni oddech.
A teraz, proszę Cię, obiecaj, że zapomnisz o mnie.
Nie chcę, abyś była smutna, bo łzy Ci nie pasują.
Masz tylu przyjaciół, którzy czekali się przejmując.
Tęsknili z obawą, że już się nie obudzisz.
Widziałem Twoją mamę z tatą, jak wołali imię córki.
Niewypowiedziany ból ranił aż do granic.
Nie mogłem patrzeć, jak umierasz, nie mogłem tak to zostawić.
Nie mogłem, więc nie pytaj czemu tak.
Pakuję się prędko bo barometry tu wciąż płoną
Dzida nad może, piwo, nie drinki z parasolką
Koleżanki tam są już,
Zapalimy tu sobie splifa zaraz z Olgą
I powróżymy z chmur krusząc obawę
Że jutro znowu w biurze będziemy wróżyć musieli z fusów po kawie
Zamiast tego zachód słońca przed zmierzchem na Helu
Milkną okrzyki sprzedawców orzeszków, karmelu
Poczuj to jak Lerek kiedyś odpłyniemy w lekki niebyt