inne słowa w okolicy litery p: Petrarca, podniosłość, psinka, polenić, przyczynowo-skutkowy
Kto w Polsce śpiewa o padół ? To między innymi Istnienie, Istnienie, 2sty. Strona Paroles.pl to jedyny taki słownik polskich tekstów, możesz znaleźć każdy wybrany wers. To coś więcej niż definicja słowa .. To prawdziwa super-encyklopedia zaklęta w wersach. To coś więcej niż mp3, youtube, wikipedia, czy piracka piosenka do ściągnięcia. To skarbnica najlepszej, rozśpiewanej poezji, w której możesz szperać do utraty tchu. Używaj wyszukiwarki, ale pamiętaj że ma coś w sobie z oldschoolowego słownika języka polskiego - wpisuj pojedyncze słowa w liczbie pojedynczej. A jeśli to za trudne, spróbuj wyklikać katalog A-Z. A znajdziesz prawdziwe perły! Powodzenia internetowy wędrowcze, to naprawdę miłe spotkać kogoś kto jeszcze czegoś szuka.
zamknij drzwi, ale nie odpal Pley'a kap pogramy bez kodów
Znowu Need for speed? Nie! Gran Turismo!
Wezmę to Lambo diablo, pokażę Ci co to szybkość!
Kiedy biorę czarny lakier, to błyszczy się, jak Twoja buźka!
3, 2, 1, Start! Pad padł... ALE CHUJNIA...
ref.:
Take me up to Beverly Hills to yo' daddy's mansion
Let me see Hollywood for real, lights, camera, action
I've seen you party and would kill entertainment channels
Może być bajką, jeśli tylko chcesz.
Więc uwierz w to i odrzuć lęk,
A będzie bajką aż po zmierzch.
Za siedmioma drzewami, za siedmioma klombami,
Za kałużą niedużą, paroma padołami.
Od Biedronki drogi, od biedy minuta.
W żelbetoskale w dechę chata wykuta,
A w niej właśnie wiąże buta w dechę chwat,
To w podróż rusza już Pan Paprodziad.
"
W chmurach bujałem, smakując wiek złoty.
Miałem zakaz kontaktów z tym padołem łez,
za to dbałem z rozkoszą o bezdomne koty
i ogródek gdzie rósł szczaw i bez.
Tyryry szmato podła ty,
tyryryryry mój losie zły.
"
[I.]
Pierwszy padł Waszyngton, nalot dywanowy,
Zaraz po nim i Rosja pozbyła się głowy,
To dopiero początek, media nie kłamały,
Bo to cały świat, tak wielki, tak mały,
Do ucieczki, chyba nie szukasz tutaj już lepszych,
Ty idioto w kwestii mordu mierzymy w chuj wysoko
Tolerancja i masochizm to zupełnie inne rzeczy
Nie ma za co dziękować, kiedy dusze ktoś kaleczy
No spróbuj zaprzeczyć, potem popatrz w zwierciadło
Chcieliście wszystkich oszukać, a kurwa na was padło
[REF:]
I jeszcze dziś znajdź swojego oponenta
Pokaż mu co znaczy strach i jak kręgosłup pęka
Wyciągnij go na dach i niech spada swobodnie
Zabrakło nas, czy jest mi przykro ? Mam czym oddychać,
Zrobił się kwas, bo nie ma życia bez ryzyka,
We łbie ciemny las, z gałęzi martwe myśli zwykły zwisać
To jakieś 7 lat miałem czas by dojść do siebie,
Ostatni bastion padł, nadziei nie znajdę w chlewie
I topie się w gniewie, więc nie pytaj ""jak leci"",
Łabędzim śpiewem żywych witają martwi poeci,
To po co rozmawiać, potrzeba rozrywki
Swoje ego chcesz naprawiać, nie jesteśmy sobie bliscy,
Zżera was trema bo mam coś czego nikt z was nie ma
Że co, że będzie scena, wiesz przygotuję stryczek
Masz głupotę w genach, a chcesz mnie uczyć co to życie?
Krzywe zwierciadło odbija otyłe ryje
Przykro, że na Ciebie padło, jak to mówią raz się żyje
Może w mózgu Ci gnije, rozkładam się w reminiscencjach
Jeszcze chwycę Cię za szyję, dalej, sraj na mój potencjał
Musiałbym być debilem by widzieć w sobie lidera
Ale przeżyłem tyle, że z czystym sumieniem teraz
A więc dryndam do niej śmiało
Pytam czy dzisiaj spotkać nam by się udało
Zanim przypomniała sobie mnie, to potrwało
Cóż, nie ważne, fakt że zagadało
Jasne, szybki plan i padł pomysł wyjazdu
Dwie noce za miastem słodkiego melanżu
Brak snu, rano patrzę, kurwa, a tu
Nie ma ani jej ani mojego pojazdu
Sprawy przybrały szybki obrót
Ty kry-ty krytyku jesteś na rap chytry
Tym przegrywasz wojny nim staniesz do bitwy
I pikował...
I pikował twój rap gdy wziąłem go na muszkę
Zanim padł strzał on siedział już pod łóżkiem
Czego szukał tam? nie wiem, załóż, że
Dobrze wiedział, gra nie idzie o pietruszkę
To nie sport, ale i tu bywa różnie
Bo kiedy jest tort każdy z niego sobie uszczknie
To miasto jest nasze - to już wiecie,
To państwo jest nasze – tego chcecie,
Przeczytasz na afiszach i w gazecie.
Był przeciek on nas dotyczy,
Państwo padło – niezły wyczyn,
Spróbuj zgadnąć kto na to liczył,
Miej jasność – państwo to nasza własność!
(Gutek) Ref. (x2)
I nie ważne nie, czy ciemno czy jasno,
I tylko maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosły krwi.
2.
Runęli przez ogień straceńcy,
Niejeden z nich dostał i padł,
Jak ci z Somosierry szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny sprzed lat.
Runęli impetem szalonym
I doszli. I udał się szturm.
nad pokładem gdzieś się zerwał wiatr
A nad statkiem czarne chmury wiszą
a marynarz swą melodię gra
ref: Biała mewo leć daleko stąd,leć daleko na Ojczyzny Ląd Poleć powiedz że marynarz chwat, morze kocha od dziecinnych lat
Na Ojczystej ziemi piosnka padła
biała mewa też upadła w piach
i o marynarzu opowiada
co na morzu przeżył tyle lat
ref: Biała mewo leć daleko stąd,leć daleko na Ojczyzny Ląd Poleć powiedz że marynarz chwat, morze kocha od dziecinnych lat
Jakoś nie wiem co napisać, chociaż wiele chcę powiedzieć.
Jakoś nie chcę o to pytać, ale jest coś o czym nie wiem?
Mówisz, że nie – wierzę, chociaż może to błąd,
Rozmawiamy od godziny a nie padło nic co,
Może zmienić coś, więc trwajmy w tym dalej,
Czas podobno ludzi zmienia, He czas pokaże,
Nie przerywaj mi jak mówię, wiesz, że tego nienawidzę
Prawie tak samo nie lubię jak nie słuchasz ja to widzę
sporo tego czasu spędzonego nad kartką - sporo tego syfu zamieniamy na banknot.
Patrz brat, ten bass tak nakurwia tu jak zło,
graj trak na majkach, jest jazda, ja mam flow (ouuuu),
tak ziombel masz konkret, znów koncert gram, bombie znów bombę
znów pancz padł jak gram, bam!
Kiedyś polewali się - dzisiaj muszą cofnąć to,
chcieliby zastąpić mnie - ale dziś robią za tło,
niech gadają że to dno - ale ten tłum kocha mnie,
widzę jak ich nosi gniew - no bo zrozumieli że słychać aplauz.
Ty sprawiłaś że mój świat
W gruzy padł
Że ciągle w oczy wieje wiatr
Że nie widać już jasnych barw
I mimo tylu ran ja ciągle siłę mam
Mogę dalej iść jak feniks rodzić się
O twych oczach które patrzą pięknie tak
O włosach świecących jak promienie słońca
O rękach po których przechodzi dreszcz
No i o sercu co nie dla mnie jest
REF: Więc póki jeszcze nie padły ostatnie słowa
Póki serce me dla Ciebie biję
Póki jeszcze rany nie zdołały zabić nas
Póki żyjemy jest jeszcze czas
By los złączył nas
Naokoło groza, strach
Więc pytamy co z kram
Gdzie są główki naszych dam
Czy pan hrabia i czy mnich
Padł ofiarą nożyc twych
Nie słucha nas, podkręca wąs
Le li la ran, le li la ran
I ostrzy. pieści brzytwę swą
Le li la ran, le li la ran
Ref. X2
Oddaj życię w imię Wiary, pokaż, czy Cię na coś stać,
Krew Swą przelej za ideę, które stale drzemią w Nas,
Błądzi strachem sercę Twoję, do Valhalli przejść już czas,
Padłeś w walcę za ojczyznę, którą kocha każdy z Nas,
Będziesz w Naszych sercach żył, nie zapomni Cię juz nikt,
Twa odwaga, męstwo, duma, w Naszych myślach będzie tkwić,
Ref. X4
Oddaj życię w imię Wiary, pokaż, czy Cię na coś stać,
W drodze do dokonałości chciałam czerpać orzeźwienie, lecz pod twardą maską czułam ciągle zmęczenie.
Plany miałam ambitne już podczas liceum.
Zdać maturę i studiować by dotrzeć do celu.
Życie odkrywało jednak kolejne karty
i nie raz padło pytanie czy świat jest tego warty.
Ref/ Nasze życie jest kręcone jak pozytywka.
Czasem czujesz melodię, lecz czasem też to znika.
Chce żyć z rapem i robić pełen obrót,
lecz na razie chce wytrwać byle do piątku.
Nie raz przeszły go dreszcze po wężach toki
Postanowił zmienić życie na lepsze i stawiać kroki
Ku spełnieniu marzeń, nie tam gdzie bloki
Tam dragi, pite albagi jak soki dzieciak w przeżycia ubogi
Nie może odnaleźć drogi powagi sytuacji nie znał i padł jak zwłoki
Kto jest kto, teraz wiadomo
To ksywy, których nie wymieniono
To ludzie bardzo mi bliscy i nie wszystkich więziono
To ludzie do których mnie nigdy nie uprzedzono (x2)
nad podkładem gdzies się zerwał wiatr
a nad statkiem czarne chmury wiszą
a marynarz swą melodię gra
Ref. 2x
3. Na ojczystej ziemi pioska padła
biała mewa też upadła w piach
i o marynarzu opowiada
co na morzy przezył tyle lat
Ref. 2x
Już długo zna ten fach
Głowy nie wyjmę ponad piach
Jestem sobie i nie fikam
Ja nie fikam bo spokój mam
Mądrości spichlerz padł
Odwagi ziarno pożarł ptak
Nadziei płomień zmarzł
Opróżnił się paliwa dzban
Ja się nie martwię tym
Bez rozczarowania z klubu wyjdziesz
Mówią stale oni zmiażdżyli mnie
I już na kolejną 3ode nie mogę doczekać się
Tak będzie zawsze synu bo to właśnie CHONABIBE!
Brat! Od samego wieczora do samego rana zrobimy tak abyś z wycieńczenia padł
Bo nadeszła pora aby usłyszała to cała Twoja załoga i cały świat
Klik, klik, ratatatata nasza ekipa definitywnie wymiata
CHONABIBE rządzi i nie ma bata
Atak, atak od zimy do lata
Szybko się przyzwyczaił i nabrał nieco krzepy, do baru z kolegami, lubiły go kobiety,
Zapomniał o przysiędze- komin był jego światem, cieszył się że w ogóle zarabia jakąś kasę,
Ożenił się niebawem, dzieci przyszły na świat, wtedy w jego fabryce zaczęło się źle dziać,
On zapierdalał dalej na chatę na rodzinę, a życie przemijało z godziny na godzinne. Oi!
Uu padła fabryka! a życie po szarzało... kaszlaki, mała nora- tyle co mu zostało,
Dziś spędza dni pod sklepem, chla wina z kolegami, którzy w jego fabryce byli robotnikami,
OOOooooOoo!
OOOooooOoo!
OOOooooOoo!
"
Połączeni węzłem swych skarg
Na zimnym stalowym kobiercu
Padło sakramentalne ""tak""
Chirurgia na otwartym sercu
Zaślubieni w morzu swych łez
Księżyc im świadkiem milczącym
Dla jednych początek - ich kres
To był początek, jak gdyby zwiady.
A trzecią w parku za zakrętem, koło urny,
Gdzie nie pamiętam, film się urwał durny.
Z butelki piłem i w dodatku nic nie jadłem,
I trudno było jak cholera, lecz nie padłem.
A kiedy władza wreszcie nas zdybała,
To w każdym z nas po litrze już pływało.
Popatrz, popatrz Miszka, nas szacunkiem otaczają,
Popatrz podwożą, popatrz wsadzają.
głowy sobie nie susz, to tchórz
powiedz ""chcesz"" i rusz dalej gdzieś
w góry takich nie wiesz i wiesz
w pieśniach ich nie ma też
jeśli facet nie siadł, nie padł
i nie jęczał już
a gdy spadłeś to linę wziął
trzymał mocno choć klął
jeśli twardziel był, słabość krył
To był początek, jak gdyby zwiady,
trzeciego w parku za zakrętem, koło urny,
gdzie nie pamiętam, film się urwał durny.
Z butelki piłem i w dodatku nic nie jadłem,
i trudno było jak cholera lecz nie padłem
a kiedy w końcu władza nas zdybała,
to w każdym z nas po litrze już pływało.
Popatrz, popatrz - nas szacunkiem otaczają,
popatrz podwożą, popatrz, wsadzają,
Jestem lepszym ekspowiczem od Ciebie i nie mogę tego zdedać,
Bo mam eksp pomysł na eksp eksp znów widze,
Opiszę eksp po czym odpisze,
Będziesz padał jak najęty,
Bo padłeś zią ja jestem pierdolnięty?
Coś Ci powiem,
Jestem Twoim bogiem,
To Ci wbijam prosto w oczy,
A Ty i tak nie wbijesz next poziomu,
Pytasz mnie, czy jestem zły
Za słowa, które padły dziś
Z moich ust na temat Twój
Nie wiem, co odpowiedzieć Ci
Nie mam już pretensji wcale
Chcę się poczuć doskonale
Ostatnio nic się nie układa, przepada mu w myślach
Przyszłość zajebista, w myślach skąd pieniądz
Co ludzie powiedzą, za młody na to
Pozostanie mieszkanie z ojcem, matką i całą swoją gromadką
Cały plan jaki miał padł, bo dziwnie wyszło
Serce bije szybko, chęć żył cięcia
Przewinęła się też gdzieś przez myśl
Ej, kurwa jak pięknie było kiedyś, wiesz
Biedny nie biedny, głodny nie głodny
na ulicy do rana trwał bal.
Wszystkie serca są teraz złączone,
to karnawał na następnych sto lat.
Dzis twój dekolt pół świata ogląda,
cała Azja ci padła do stóp,
Antarktyda sie grzeje i płynie z niej lód
Ameryka (Ameryka) głośno pyta (głośno pyta),
czy to prawda, że zwariował cały świat?
Karolino, Karolino, to nie twoja wina,
Dlaczego jesteś taka smutna, taka zła
Co dzień, co noc?
Dobrego słowa nie uświadczę, choćbym padł
No co, mam dość!
Inne godzą pracę z modą, mają styl
Wolę dłużej siedzieć w biurze niż tu przyjść
Czego się czepiasz? Idź w kolejkach przestój dzień
Byl uży li my nieżnyje slawa
Bolsze nikagda nie pawerju im
Gawari ich drugim
Znajesz!
Ja nie budu żdat pad naciam retat
Ja i za tebia nie haciu stradat
No a ty dawaj parmaski swaje
Tolka sam nie balej
Ref x2 // BALEŁ...
Bo człowiek brzmi dum- i życie jest pięk-.
Najna x5 że życie jest piękne, że życie, życie.
Najna x5 i człowiek brzmi dum-.
Znów czort po ringu goni mnie, aż nagle strasznie zbladł,
Bo tak tym biciem zmęczył się, że sam na deski padł.
Wzniesiono w górę moją dłoń, tę, co nie biła go.
Na deskach plackiem leżał on, Butkiejew, król KO.
I myślał, że człowiek brzmi dumnie, że hej.
A mnie czasem brzmi, a czasem ciut mniej.
jakiej w snach nie widują poeci
i tu nagle bez żadnej przyczyny
odszedł chłopak do innej dziewczyny
a dziewczyna bez tchu
padła blada jak trup
zawołała „złamane moje serce!”
Do wesela się wszystko zagoi
więc byle czym nie przejmuj się!
Jest fatalnie lecz mogło być gorzej
Pędzi w dal, w żywy fal,
Goni mewy, szaleje i wieje i wieje.
Wieje wiatr, wieje wiatr, chmury gna,
wieje wiatr, wieje wiatr, płacze tam.
Cień na plażę padł.
Obejmij mnie, pocałuj mnie,
Popatrz wieje wiatr, wiatr, wiatr, wiatr…
Gdzie to jest, kto by zgadł
Świeci tam, siedem lamp
Długo w noc
Niebo z mgieł otarł wiatr
Promień padł w inny świat
Miły choć !
Siedem gwiazd nam lśni wielki wóz
Całą noc bez chmur szczęście wiózł
Siedem gwiazd i ty aż do zórz
Zgubiona we mgle,
Za oknem gwizd ekspresowej kolei,
Przyjedziesz nią? Nie, raczej nie.
Czas zabijam byle czym,
Czytam, jak padł antyczny Rzym,
Wiem już, kto to był Oktawiusz.
P.S. I love you.
Ważniejszych spraw nie tykam, kochanie,
W tym liście zza mgły,
Całowałeś moje włosy
Czy więcej złotych liści było miły
Czy twoich pieszczot nie pamiętam już.
Odszedłeś potem nagle
Drzwi otwarte, liść powiewem wiatru padł mi do nóg
I wtedy zrozumiałam
To się kończy,
Pożegnania czas już przekroczyć próg.
Pamiętasz była jesień, korytarza mrok...
Zanim wyruszą w dzień tramwaje
Gdyby za sobą można mieć
To czego wróżki nie odgadły
Gdyby zapomnieć można treść
Tych słów co między nami padły
Raz, kiedy spada gwiazda
Na kolorową ziemię
Niech spełnia się marzenie
Tak jak bajka – jedno życzenie
I dyskretny, zbieżny zezik
A tu jesień, lecą liście, na podłogę oczywiście, a najbardziej okuliście...
Odsłona trzecia
Niebem chmury się mozolą
I ostatni padł słonecznik
Załkał cicho nad swą dolą
Specjalista i społecznik
A tu jesień, lecą liście...
Z dębem wiatry grają w wista
1.Pewną Martę z 5b
Zaskoczył przykry fakt:
Plecak swój znalazła znów
zdobiący szkolny maszt.
Podejrzenie padło na
Adama z 6a.
Adam już zaśmiewa się ,
obmyśla nowy plan.
Ref:
Nie znali dla siebie litości
Nie znali też innej wartości
Leje się krew słychać krzyk
Płaczą dzieci, płaczesz ty
Z jego ust rozkaz padł
Nie można już powstrzymać zła
Dziś się tylko wspomina twą twarz...
Zapach ginących na słońcu ciał
Jest kadzidłem twej władzy
Z bogatego domu, obwieszona złotem
Tata w Mercedesie, mama w Audi8
Co z tego że gruba? Co z tego że niska?
Ociekała potem, myślałem o zyskach
Potrafię przeboleć że wątłe i padłe
Ale nie wiedziałem, na co się narażam!
Ref.
Gruba feministka, bije mnie bez przerwy
Nos mam już złamany, i wybite zęby
I wnet do Ogrójca wpada
z wodzem swym zbójców gromada.
Ach, Jezusa truje zdrajca gdy całuje !
Chociaż ze swym ludem obalony cudem,
Gorzej niż padł wstaje .Jezusa wydaje.
Dopiero się nań rzucają,
Więzy, łańcuchy wkładają.
Ach, Jezu pojmany, za złoczyńcę miany !
Ogrodzie Oliwny, widok w tobie dziwny!
Posypały się skry od drzazg
Runął w sień runął w cień dźwierców trzask
Sienią w sień cieniem w cień
Rąbać sień rąbać cień rąbać pień
Cień już padł sienie dwie komnat trzy
Jakiś krzyk krwawy ślad iskier skry
Oknem w sad - Ratuj mord! Dalej w bór!
Zajechali nocą zbrojni przed dwór x3
Jożem buźki, Ziuciu, chcioł.
Po francusku cię je t’aime.
Nie wiesz co to? Kocham cię!
– No, widzicie go?
Tydzień czasu był w tym Paryżewie i żarcie mu na mózg padło!
– Oj, Ziutka, why ty tak gadosz?
– Bo rechotesz jak tako żaba!
Na te słowa moja Ziuta nagle strasznie zbladła.
Myślę: taka głupia, czy z księżyca spadła?